Przejdź do treści
Fundacja Przywróćmy Pamięć
Przejdź do stopki

Metr po metrze

Metr po metrze

Treść


– Tutaj ciągle gdzieś za nami spoczywają szczątki 90 ludzi, których nie udało się wydobyć, a o których z całą pewnością wiemy, że zostali uśmierceni w tym okresie i oni gdzieś tutaj się znajdują. Trudno mi powiedzieć, ile szczątków uda nam się odnaleźć. Chcielibyśmy, żeby było ich możliwie wiele. Ale nawet jeśli byłyby to szczątki pojedynczego człowieka, powiem, że ten wysiłek wart był podjęcia – podkreśla prof. Krzysztof Szwagrzyk, pełnomocnik prezesa IPN ds. poszukiwania pochówków ofiar zbrodni komunistycznych.

Prace, które IPN rozpoczął wczoraj, są zaplanowane na mniej więcej tydzień, do dziesięciu dni, i mają objąć kilkaset metrów kwadratowych na terenie kwatery ŁII i przylegających alejek.

– Jest to kontynuacja poprzednich prac. Wtedy zakończyliśmy te prace w miejscu, gdzie dziś je rozpoczynamy, to naturalny kierunek poszukiwań. Będziemy szukali pod drogą asfaltową i w innych wolnych miejscach – dodaje Szwagrzyk.

Na razie wykonano dwa wykopy, w alejce między kwaterą Ł a ŁII oraz przy murze. Nie odnaleziono żadnych szczątków ani nie zaobserwowano śladów naruszeń warstw ziemi, które by wskazywały na wykopy pod groby.

Jak tłumaczy prok. Marcin Gołębiewicz, naczelnik pionu śledczego warszawskiego oddziału IPN, który prowadzi śledztwo, wykopy będą prowadzone co kilka metrów.

– Dojdziemy do końca drogi asfaltowej, przebadamy chodnik, który przylega do drogi asfaltowej i w kilku innych miejscach przeprowadzimy badania sondażowe – mówi Szwagrzyk.

Historyk zwraca uwagę na charakterystyczne ułożenie warstw ziemi, które widać w wykopach. – Na głębokości 1,5 m znajduje się ten właściwy poziom Łączki na początku lat 50. To dopiero później, w latach 1955-1956, nawieziono tutaj ziemi, w naszych wykopach czasami schodzimy do głębokości, maksymalnie jest to 2,50 m – wyjaśnia profesor.

Prace IPN mają charakter ekshumacyjno-sondażowy. Chodzi o określenie zasięgu pola pochówków z lat 40.-50. – Taki jest nasz cel, żeby tereny do przebadania w przyszłości to były tylko te znajdujące się pod współczesnymi pomnikami – zaznacza Szwagrzyk. Dodaje, że rozumie, że nie takie są oczekiwania społeczne.

– Mamy do czynienia z etapem dwa i pół. Patrząc na te dwa wykopy, jestem zasmucony – podkreśla Tadeusz Płużański, prezes Fundacji Łączka. – Czy w ten sposób ustalimy obszar dawnego pola więziennego? Ten obszar jest świetnie znany, tutaj nie ma co ustalać – uważa.

Płużański dodaje, że według wcześniejszych zapowiedzi we wrześniu miał się odbyć etap III, czyli ekshumacje Żołnierzy Niezłomnych spod współczesnych grobów. – Z nieznanych powodów z tego się wycofano – ubolewa prezes Fundacji Łączka, dodając, że komunistyczni funkcjonariusze nadal spoczywają nad szczątkami naszych Żołnierzy Wyklętych.

IPN tłumaczy się od kilku miesięcy, że mimo jego starań prace uniemożliwiają przepisy prawne. W ramach śledztwa można by co prawda ekshumować czasowo chowane tam od lat 80. osoby, ale Instytutowi chodzi o trwałe ich przeniesienie. A na to już nie pozwalają, według interpretacji władz miasta i wojewody mazowieckiego, aktualne przepisy prawa.

– Po to, żeby dotrzeć do szczątków więźniów z lat 40.-50., potrzebne są zmiany w prawie – wskazuje Szwagrzyk.

Prace na powązkowskiej Łączce będące dokończeniem II etapu mają inny charakter, ponieważ prowadzone są pod kierownictwem pionu śledczego IPN w ramach wszczętego miesiąc temu śledztwa.

– Mówimy o czynnościach prowadzonych przez prokuratora z udziałem specjalistów, biegłych archeologów, biegłych antropologów, także historyków – tłumaczy prok. Marcin Gołębiewicz.

– Szukamy osób, wobec których wykonano zbrodnicze wyroki śmierci, również pochowanych w siedzibie Głównego Zarządu Informacji na Oczki i w więzieniu mokotowskim na ul. Rakowieckiej, a które zmarły w innych okolicznościach. Poszukujemy szczątków tych osób oraz szczątków straconych na mocy wyroków śmierci – dodaje.

– W przypadku ujawnienia szczątków ludzkich postanowienie [śledcze – red.] obejmuje zarządzenie ich ekshumacji, a następnie przeprowadzenie kompleksowych badań sądowo-lekarskich. W dalszej perspektywie będziemy prowadzili badania genetyczne zmierzające do identyfikacji tychże szczątków – zapowiada prokurator.

– Prace, które się rozpoczynają, są przykładem dobrego współdziałania różnych komórek Instytutu Pamięci Narodowej: pionu śledczego oraz Samodzielnego Wydziału Poszukiwań, którym kieruje prof. Krzysztof Szwagrzyk. Ten model współpracy, który tutaj ma miejsce, będzie użyteczny także w wielu innych miejscach w Polsce – ocenia prezes IPN Łukasz Kamiński.

– Zapoznaliśmy się z wynikami prac zespołu prof. Szwagrzyka. Wyniki badań genetycznych stwierdzają w sposób kategoryczny, że mamy do czynienia z ofiarami zbrodni komunistycznych, prowadziliśmy szereg różnych postępowań karnych, także w sprawie zbrodni sądowej na szkodę rtm. Witolda Pileckiego, także na szkodę gen. Emila Fieldorfa „Nila”. Korzystając z wyników tych prac, powzięliśmy uzasadnione podejrzenie popełnienia zbrodni komunistycznej. I te czynności dzisiaj możemy kontynuować w ramach wszczętego i prowadzonego śledztwa – informuje prok. Marcin Gołębiewicz.

Zenon Baranowski
Nasz Dziennik

43570