Giuseppe Dejaco
Treść
Cesarski strzelec z Tyrolu Południowego
Tomasz Nowakowski, płk SG rez.
W jednym z bezimiennych grobów kryjących zwłoki NN żołnierzy austro-węgierskich, spoczął Giuseppe Dejaco, który w dokumentach wojskowych, sporządzanych w Dienstsprache, figurował w zniemczonej wersji jako „Josef Dejako”. Dysponujemy jedynie zdjęciem, jakie umieszczono w obrazku pośmiertnym, sporządzonym w końcu 1914 roku w jednej z drukarni w Brixen (dziś Bressanone w północnej części Włoch). Z zawartych tam informacji, jak również z Verlustliste nr 93 z 04.01.1915 wynika, że Giuseppe(Josef) pochodził z gminy Welschellen, przysiółka Ru, gdzie urodził się 02.02.1888 r. Oznacza to, że zasadniczą służbę (zapewne w którymś z pułków Kaiserjäger) zdążył odbyć krótko przed wybuchem wojny. Zmobilizowany z rezerwy 2 sierpnia 1914 r. trafił w stopniu strzelca(Jäger) 4 pułku cesarskich strzelców tyrolskich. Sądząc z daty powołania zapewne początkowo wcielono go do I lub II marszbatalionu, zatem przydział do 10 kompanii polowej nastąpił najpóźniej w początku września. Miał więc okazję przeżyć pierwszy odwrót na linię Dunajca, a potem walki nad Sanem w okolicach Leżajska i Niska, by w ostatniej dekadzie października trafić w rejon Rozwadowa. Wg listy strat sporządzonej przez Wisshaupta poległ 28 października 1914 roku. Lista Strat nr 93 podaje tylko przedział czasowy, w którym zginął: 27.10 – 03.11.1914. Na dobrą sprawę 28 października upłynął we względnym spokoju, może dlatego, że dwie doby wcześniej podejmowano próbę likwidacji rosyjskiego przyczółka pod Karnatami, a aktywność Rosjan stała się znów odczuwalna dopiero 29.10. Parafrazując znany tytuł książki: „Im Osten nichts Neues”, tyle że również w takie dni po obu stronach frontu ginęli żołnierze. Najprawdopodobniej zginął gdzieś w okolicach przedniej linii obrony i został prowizorycznie pochowany w pobliżu stanowisk wyrytych w wale przeciwpowodziowym. To tłumaczyłoby dlaczego potem znalazł się wśród grupy NN. poległych podczas trwających od jesieni 1915 roku prac nad uporządkowaniem rozwadowskiej nekropolii wojennej. Na trwalsze oznakowanie polowej mogiły można było liczyć tylko w większym oddaleniu od linii walk, gdzie łatwiej było sporządzić w miarę trwałą tabliczkę lub umieścić napis na prowizorycznym krzyżu.