Wszędzie groby naszych bohaterów
Treść
Nie wszystkich ujętych Polaków wywożono na Wschód, nie wszystkich mordowano gdzieś dalej. Część z nich ginęła na miejscu i spoczęła potajemnie zagrzebana praktycznie na terenie zbrodni. Następnie przyszli tam Niemcy. Do połowy 1944 r., czyli przez trzy lata, to oni byli bezwzględnymi panami życia i śmierci. Można jednak przypuszczać, że ciała swoich ofiar wywozili gdzieś poza miasto; znając ich zamiłowanie do „porządku” i „higieny”, raczej się nie spodziewajmy, że grzebali ich dosłownie pod sobą, w piwnicach i na dziedzińcach gmachów, gdzie urzędowali.
Latem 1944 r. ponownie przyszli Sowieci, tym razem silniej wspomagani przez miejscowych kolaborantów. Przez następne kilkanaście lat kontynuowali dzieło z okresu swojej pierwszej okupacji, a zarazem dzieło niemieckich oprawców, mordując prawdziwych i domniemanych przeciwników. Ustalanie listy ofiar, ich identyfikacja to teraz praca na lata. Ale pamiętajmy, że oprócz powszechnie znanych lokalnych dowódców podziemia niepodległościowego spoczywają tam także osoby dziś praktycznie nieznane.
„Beniowski” ze Związku Jaszczurczego
Jednym z nich jest ppor. Eugeniusz Stempkowski, oficer Narodowych Sił Zbrojnych i Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Pochodził z Brześcia nad Bugiem, tam przed wojną zdążył ukończyć trzy klasy gimnazjum mechanicznego. W listopadzie 1939 r. jako 16-latek rozpoczął służbę pod sowieckim zaborem w polskiej konspiracji, którą chwalebnie pełnił przez prawie siedem lat, przede wszystkim w Białymstoku.
Od 1941 r. był w Związku Jaszczurczym, rok później trafił do NSZ. W tej organizacji przeszedł szkolenie kursu podchorążych, zakończone egzaminem i uzyskaniem stopnia kaprala podchorążego i praktyką w lesie, przy grupach dywersyjnych. Przybrał sobie romantyczne pseudonimy: „Beniowski”, „Beń Beniowski”. Na takich jak on, młodych, dynamicznych, odważnych, spoczywał główny ciężar utrzymywania i rozwijania struktur, potrzebnych do przygotowań powstania powszechnego. Powierzono mu bardzo odpowiedzialną funkcję szefa V Wydziału (łączności) w Komendzie XIII Okręgu NSZ (Białystok). Od tej pory nieprzerwanie służył, najlepiej jak potrafił, sprawie niepodległości. W czerwcu 1944 r. otrzymał awans na stopień podporucznika.
W lipcu 1944 r. znalazł się w Warszawie w związku z pełnioną służbą załatwiał sprawy organizacyjne. Był uczestnikiem Powstania Warszawskiego, walcząc w pierwszej linii na Powiślu, w Śródmieściu i na Czerniakowie. Do niewoli nie poszedł, dokonał przejścia frontu (co było przecież nie lada wyczynem) i wrócił do Białegostoku, do konspiracji. W listopadzie 1944 r. trafił do miejscowego więzienia NKWD w ramach masowych, prewencyjnych aresztowań, ale wkrótce znów był na „wolności”. Był to okres poważnych przeobrażeń w polskim podziemiu niepodległościowym. Również na Białostocczyźnie łączyły swe siły pod nową okupacją struktury NOW-AK i NSZ-AK, szykując się do nowych zadań w ramach AK. Podporucznik Eugeniusz Stempkowski, już pod nowym pseudonimem „Eugeniusz Serwus”, był szefem łączności oraz wywiadu łączących się organizacji.
Śmierć komendanta
Po rozwiązaniu AK, co nastąpiło 19 stycznia 1945 r., organizacje narodowe utworzyły Narodowe Zjednoczenie Wojskowe. Podporucznik „Eugeniusz Serwus” został szefem łączności w Komendzie Okręgu Białystok NZW (kryptonim: „Chrobry”, „XV”). Równocześnie objął najlepiej znany mu teren: Komendy Powiatowe Białystok miasto („Banan”) i Białystok powiat („Bałtyk”). Podlegało mu siedem dobrze zorganizowanych kompanii konspiracyjnych, grupy dywersyjne i rozległa siatka wywiadowcza. W styczniu 1946 r. objął przejściowo komendę Powiatu Sokółka („Sokół”), co świadczyło o jego umiejętnościach organizacyjnych i zaufaniu, jakim darzyła go Komenda Okręgu.
Był to okres, w którym podziemie niepodległościowe ponosiło ogromne straty. 28 kwietnia 1946 r. ppor. Eugeniusz Stempkowski został aresztowany przez UB i trafił do znanego mu już więzienia w Białymstoku. Wtedy śledztwa i przesłuchania, szczególnie w takim terenie jak niepokorna Białostocczyzna, były nawet nie ciężkie, były po prostu okrutne. Dlatego trwały na ogół krótko, a nieszczęśnicy stawali przed sądami doraźnymi, które były farsą nawet z komunistycznej „sprawiedliwości”. Już 28 czerwca 1946 r. został zamordowany strzałem w tył głowy w więzieniu przy ówczesnej Szosie Południowej (dziś Kopernika) w Białymstoku i tam gdzieś został pośpiesznie zakopany, pośród wielu innych, takich jak on młodych Polaków, którzy chcieli żyć u siebie, w godnych warunkach. Nie było im to dane.
Polska bohaterka
Trzeba wspomnieć jeszcze o jego bohaterskiej siostrze, Walentynie Stempkowskiej („Platerówna”, „Żabka”). 30 grudnia 1943 r. została aresztowana przez niemiecką żandarmerię z transportem prasy konspiracyjnej NSZ. Natychmiast przejęło ją gestapo w Białymstoku. Wytrzymała wszystko, odmawiając zeznań, długo udawała niemowę.
Komendant Okręgu ppłk Stanisław Nakoniecznikow „Kiliński” 12 stycznia 1944 r. przesłał jej rodzicom szczególny list:
„Córka Państwa, znana u nas pod pseudonimem Platerówna vel Żabka, była kurierką Okręgu NSZ i na stanowisku swoim wywiązywała się nie tylko bez zarzutu, ale pracowała z całkowitym oddaniem się sprawie Wolności i prawdziwym poświęceniem się, zasługując sobie na uznanie przełożonych i osób, z którymi kontaktowała się.
Znalazłszy się w rękach katów okupanckich, nie załamuje się ani na chwilę, po bohatersku znosząc swój los.
Dlatego też obok wyrazów współczucia chcę Państwu złożyć również wyrazy podziękowania i hołdu w imieniu Narodowych Sił Zbrojnych jako tym Rodzicom, którzy wychowali prawdziwą Polkę, zdolną poświęcić wszystko dla dobra Ojczyzny i Narodu Polskiego.
Tym większa zasługa Państwa, że i drugie Ich dziecko – syn – pracuje dla dobra Polski, nie załamując się ani na chwilę, choć wiem, że aresztowanie siostry głęboko Go dotknęło.
Ojczyzna i naród Polski nigdy tego Państwu nie zapomną!”.
Gestapowiec, który ją przesłuchiwał, powiedział jej: „Ty jesteś polska bohaterka, ciebie tak szybko nie zabijemy, przedtem poznasz nasze obozy”.
20 czerwca 1944 r. „Platerównę” wysłano transportem do Ravens- brück. Otrzymała tam numer 43726. Później trafiła do Buchenwaldu, gdzie odzyskała wolność dopiero 8 maja 1945 roku. Po powrocie do rodzinnego Białegostoku wróciła do konspiracji. Została kurierką Komendy Głównej NZW. 9 kwietnia 1946 r. została aresztowana przez UB. Była bardzo intensywnie przesłuchiwana przez NKWD i UB, ale znowu wybrała całkowite milczenie. Po okrutnym śledztwie i karcerach otrzymała wyrok 6 lat więzienia. Po niemieckich obozach koncentracyjnych teraz poznała komunistyczny Fordon.
Po wyjściu z więzienia PRL nie mogła znaleźć stałej pracy, podobnie zresztą jak jej rodzice. Była to przecież rodzina „bandycka”, czyli naprawdę polska… W 1975 r. odmówiono jej nawet prawa do dodatku kombatanckiego za pobyt w obozach koncentracyjnych, za „pałanie nienawiścią do Polski Ludowej”. Polskę, o którą walczyła i dla której poświęciła wszystko, zobaczyła dopiero po 1989 roku.