Przejdź do treści
Fundacja Przywróćmy Pamięć
Przejdź do stopki

"Niezłomni. Pod drutami Auschwitz"

Treść


Żołnierze Jana Wawrzyczka nastawieni byli przede wszystkim na pomoc więźniom, dostarczanie im żywności i lekarstw, pozyskiwanie informacji na temat sytuacji w obozie oraz - po zniesieniu odpowiedzialności zbiorowej przez komendanturę obozową - pomoc w ucieczkach. Wszystkie ucieczki przy których pomagali udały się. Wśród uratowanych więźniów byli Polacy, Żydzi, Jugosłowianie, jeńcy sowieccy. „Sosienki” współpracowały z bliźniaczym oddziałem AK „Garbnik” stacjonującym w okolicach Wielkiej Puszczy. Część uratowanych więźniów przyłączyła się do partyzantów i walczyła do końca wojny z Niemcami. Partyzanci działali brawurowo, często przebrani za esesmanów. Doszło do tego, że komendantura obozu zabroniła swoim podkomendnym wypełniania poleceń wydanych od nieznanych sobie żołnierzy.

Po wojnie partyzanci z wspomnianych oddziałów byli prześladowani przez NKWD i UB i nie zrobili karier w Polsce Ludowej. Ich dorobek został zawłaszczony przez anonimowych bojowców z PPS, AL czy BCh. W literaturze poświęconej ruchowi oporu na ziemi oświęcimskiej często używano określenia „przyobozowy ruch oporu” bez określania przynależności żołnierzy, a prawie zawsze chodziło o "Sosienki".

Film poświęca sporo miejsca sytuacji w mieście Oświęcim i okolicach w okresie wojny. Mało osób wie, że to miasteczko przed wojną liczące około 14 tysięcy mieszkańców, całkowicie zmieniło się podczas okupacji. Niemcy wysiedlili wszystkich Żydów (stanowiących ok. 50-60% populacji) z miasta do okolicznych gett: do Chrzanowa, Będzina i Sosnowca. Po pewnym czasie większość z nich spotkała zagłada w KL Birkenau. Los ich polskich sąsiadów nie był również do pozazdroszczenia. Władze niemieckie zarządziły masowe wysiedlenia z terenów przyobozowych. Los ten spotkał kilkanaście tysięcy polskich obywateli. Bez wcześniejszego uprzedzenia zostali wyrzuceni ze swoich domów dostając parę godzin na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy. Pozostały dobytek przepadł. Ich domy zostały w większości zburzone, a prawowici mieszkańcy skazani na poniewierkę. Materiał budowlany pozyskany z rozbiórki domów posłużył do budowy KL Birkenau. W pozostałych zabudowaniach pojawili się nowi lokatorzy. Wprowadzili się tam niemieccy oprawcy, ale też urzędnicy i pracownicy niemieckich firm, wiodąc często bardzo sielskie życie. Żona komendanta obozu Rudolfa Hoessa, Hedwig pisała: "W Oświęcimiu chciałabym żyć i umrzeć". Dobytek, który zabierała stąd ledwo mieścił się w 4 wagonach. Jak oceniał sam Wawrzyczek, po wysiedleniach na tych terenach na jednego Polaka przypadało nawet czterech Niemców. Nikt wcześniej nie podjął tematu w polskim filmie.

Autorzy filmu w celu dokładnego udokumentowania wydarzeń w czasie wojny nawiązali współpracę z PM Auschwitz-Birkenau. W filmie pojawiają się obszerne wypowiedzi pracowników Muzeum: dr Adama Cyry z Działu Naukowego oraz dra Piotra Setkiewicza - kierownika Działu Naukowego. Bezcenną pomoc udzielił prezes Towarzystwa Miłośników Bielan Marcin Dziubek, na co dzień nauczyciel historii i badacz dziejów oddziału AK „Sosienki”. Film zawiera liczne sceny fabularyzowane. Powstały one przy udziale prawie 100 osób. Byli to członkowie Grupy Teatralnej „Czwarta Ściana” z Jawiszowic, rekonstruktorzy z Batalionu Obrony Narodowej „Oświęcim” z Bielan oraz Grupa Rekonstrukcji Historycznych „21. Bayerisches Infanterie Regiment 17. Infanterie Division” z Nowego Targu. W zdjęciach wzięła udział Zofia Plewniak, jako dziecko wysiedlona przez Niemców.

Film „Niezłomni. Pod drutami Auschwitz” powstał ze środków Funduszu Inicjatyw Obywatelskich oraz Województwa Małopolskiego "Filmoteka Małopolska".

Do filmu została napisana piosenka "Nie byli obojetni" przez zespół Joined z Oświęcimia.


ProjektPilecki.pl

50721