Cmentarz wojenny w Janowie Lubelskim - dokończenie dyskusji ze spotkania w dniu 22.05.2025 w Muzeum Regionalnym
Treść
Tomasz Nowakowski, płk SG w st.spocz., Fundacja Przywróćmy Pamięć
Spotkanie w janowskim Muzeum Regionalnym w dniu 22.05 br. przybrało właściwie formę seminaryjną, było sporo pytań, dyskusji i to przed jak i po spotkaniu. Ze względów na porę dnia nie wszystko udało się wyjaśnić. Dwa z poruszonych problemów uznałem za wymagające kontynuacji na forum publicznym, stąd decyzja by je tu pokrótce przedstawić:
1/ cmentarz wojenny w Maziarni (Maziarnia - Pęk) - ten obiekt w ewidencji Inspekcji Przemyskiej otrzymał nr XLII, ma powierzchnię 240 m2. Znajduje się 21 tu grobów pojedynczych i 3 wspólne, w których spoczęły szczątki 14 żołnierzy austro-węgierskich i 14 żołnierzy rosyjskich. Działka na której jest cmentarz należała do gminy, która zgodziła się przekazać ją na ten cel. W okresie II RP cmentarza nie objęto tzw. komasacją, w latach 80-tych XX w. w związku z 80 rocznicą Wielkiej Wojny mogiły otrzymały betonowe obramowania i krzyże. Jedyna znana mi osoba pochowana tutaj to LstInft. Wetzlez Alfred, należący do kuk IR 34, *1894 Budapeszt, zm. z ran. 14.07.1915 r. w rozwiniętym tu szpitalu polowym. Pisownia nazwiska rzecz jasna nie jest pewna. Załączam fragment wykazu cmentarzy wojennych w okręgu Nisko c. i k. Inspekcji Grobownictwa Wojennego w Przemyślu z wiosny 1918 r.
2/ Kwestia rozwiązań artystycznych stosowanych podczas zakładania cmentarzy wojennych na Lubelszczyźnie na tle osiągnięć krakowskiego c. i k. Oddziału Cmentarnictwa Wojennego.
W ocenie dokonań Wydziałów Grobownictwa Wojennego w c. i k. starostwach powiatowych na terenie Lubelszczyźnie trzeba wziąć pod uwagę, że sytuacja w okręgu krakowskim była modelowa w skali całej monarchii austro-węgierskiej. Wynikało to z faktu, że właśnie na terenie Okręgu Korpusu Kraków rozegrały się wydarzenia decydujące o egzystencji dualistycznego państwa: listopadowe walki na północ od twierdzy krakowskiej, operacja gdowsko - limanowska a potem przełamanie pod Gorlicami. Sprzyjało temu zaangażowanie wystarczających środków, jakie zostały podjęte na obszarze ok. 10 000 km w celu godnego pochowania ok. 70 000 poległych tu żołnierzy obu stron. Na czele powołanego przy dowództwie Militärkommando Kraków Kriegsgräberabteilung postawiono sprawnego organizatora Hptm. Rudolfa Brocha, który otrzymał przysłowiowe „zielone światło” do działania. Pozwoliło to na pozyskanie do podległej mu jednostki najlepszych fachowców. Wśród nich było 8 inż.architektów, 2 inż.budowlanych, 5 art.rzeźbiarzy, 23 art.malarzy. Do tego dochodził odpowiedni personel pomocniczy i kancelaryjny niezbędny do prowadzenia ewidencji i rozbudowanej korespondencji. Krakowski Oddział Grobownictwa otrzymywał też przez cały czas odpowiednie ilości siły roboczej w postaci 3500 jeńców rosyjskich, serbskich i włoskich (ci pracowali jako kamieniarze przy realizacji monumentalnych realizacji, zwłaszcza projektów Hansa Meiera) oraz niezbędnych do ich nadzorowania żołnierzy Landsturmu. Do tego dochodził talent organizacyjny Hptm Brocha, który dzięki świetnym relacjom z właścicielami dóbr ziemskich i zakładów przemysłowych, zapewnił szeroki dopływ niezbędnych materiałów bez ponoszenia kosztów (!) ze strony Oddziału. Np. potrafił pod koniec 1917 r. uzyskiwać ze stalowni w Witkovicach na Śląsku Cieszyńskim żeliwne krzyże na wykańczane obiekty, gdy w tym czasie występowały już braki stali na lufy armatnie! Wreszcie kwoty preliminowane dla Oddziału nie były ograniczane, nie mówiąc że kpt. Broch zorganizował skutecznie dodatkowe finansowanie z różnych zbiórek i loterii prowadzonych na te cele. Warto wiedzieć, że Oddział dysponował również własnym taborem w postaci 3 ciężarówek, samochodu osobowego i 150 końmi zaprzęgowymi, co było ewenementem w austro-węgierskim grobownictwie wojennym.
Pierwsza różnica w odniesieniu do 23 Wydziałów Grobownictwa Wojennego na terenie Lubelszczyzny jest widoczna w słabej obsadzie tych komórek i późnego ich utworzenia. Proces ten zaczął się dopiero od połowy 1916 r., a wcześniej działania związane z grobownictwa miały charakter improwizowany. Początkowo personel Wydz. Grob. Woj. była symboliczny i ograniczał się do kierownika, zwykle początkowo „pełniącego obowiązki kierownika”. Otrzymywały on następnie 2-3 osoby personelu pomocniczego. Dopiero z końcem 1917 r. i w początkach 1918 r. Wydziały otrzymały wsparcie delegowanych do nich oficerów, zwiększono też ilość personelu cywilnego. Przydzielanie tzw. patroli poszukiwawczych z jednostek zapasowych pułków walczących w latach 1914-15 na Lubelszczyźnie nie mogło rozwiązać problemów kadrowych, szczególnie z powodu krótkich okresów zaangażowania tych osób (bez kwalifikacji zresztą) w działalność Wydziałów i to na najniższym szczeblu wykonawczym. Do tego dochodziły problemy z pozyskiwaniem robotników spośród mieszkańców danej okolicy, wyjąwszy dostawców usług transportowych(„podwodziarzy”). W tym zakresie lepsza sytuacja była jedynie w rejonach, w których działała któraś z 5 Kompanii Roboczych Grobownictwa Wojennego (ale jedna z nich działała wyłącznie w Lublinie), tych było jednak zdecydowanie za mało i nie skierowano ich do południowej części Lubelszczyzny.
Należy pamiętać, że do służby w strukturach kuk MGG Lublin kierowano wyłącznie osoby należące do Landsturmu i to przeważnie ze starszych roczników tzw. II powołania tj. powyżej 42 roku życia. Ograniczało to możliwości pozyskiwania osób z kwalifikacjami przydatnymi do projektowania i artystycznego wykańczania obiektów zakładanych cmentarzy wojennych. Co prawda trafiała tu dostateczna ilość osób o przygotowaniu budowlanym, ale już jak idzie o architektów, rzeźbiarzy czy innych artystów nie było ich po prostu skąd pozyskać. Problemy z tego rodzaju kadrą miała również c. i k. Inspekcja Grobownictwa Wojennego w Przemyślu, ale dzięki staraniom c. i k. Ministerstwa Wojny udało się je przezwyciężyć już pod koniec 1916 r., ta sytuacja pokazuje jak wielki był problem z pozyskaniem odpowiedniego personelu do takich zadań. Kuk MGG Lublin mogło jednak liczyć wyłącznie na zasoby podległe kk Landesverteidigung Ministerium(ck Ministerstwo Obrony Krajowej), a te były daleko bardziej ograniczone, zwłaszcza po 2 latach wojny. Tak naprawdę na przełomie 1917/18 roku na trenie Lubelszczyzny w strukturach kuk MGG Lublin było zaledwie 22 osoby, będące oficerami lub urzędnikami Landsturmu, które miały odpowiednie do takich zadań kwalifikacje. Pośród nich zdecydowaną większość stanowili inżynierowie lub technicy budowlani, a tylko jeden był architektem (arch. Rudolf Sammer, z pocz. 1918 r. skierowany do prac grobowniczych w c. i k. starostwie Piotrków Tryb.).
Co do autorstwa projektów cmentarzy w rejonie Lublina na dziś jesteśmy w stanie wskazać służących w X Wydziale kuk MGG Lublin LstEinFrwTitFldw. Gottmana i LstLt Ing. Plessingera – opierały się one przy największych obiektach o zastosowanie form ziemnych – klasycznym przykładem jest monumentalny cmentarz na Białej Górze w Bychawie (nieco większy jak idzie o ilość pochówków od cm. woj. w Janowie). Na pewno przykładano również wagę do projektowania detali, jakie miały służyć ostatecznemu wykończeniu zakładanych obiektów, pokazują to nieliczne zachowane projekty dotyczące zwłaszcza obiektów w Lublinie i Bychawie. Przykład jak mógł wyglądać centralny kopiec w Janowie (częściowo zachowany) można zobaczyć na rysunku przedstawiający cmentarz woj. w Wolanowie koło Radomia. Tu jako projektanta założenia można wskazać LstPflicht. Ing. Ernsta Primusa, który odpowiadał za prace w tym właśnie rejonie. W dyskusjach podczas i po spotkaniu był błędnie wskazywany przez jednego z uczestników spotkania jako projekt cm. woj. w Janowie Lub, publikowałem go już 6 listopada 2023 r. na FB Przywróćmy Pamięć. W uzupełnieniu dodam że wzniesiony w Wolanowie kopcem przykryto mogiły rosyjskie z walk w 1914 r., taka sytuacja nie miała miejsca w Janowie Lub.
Co do wzorów artystycznych do naśladowania, na Lubelszczyźnie kierowano się materiałami zalecanymi do stosowania przez Dowództwo Etapów 4 Armii, która walczyła tu latem 1915 r. Było to wynikiem stacjonowania na Lubelszczyźnie Dowództwa Etapów 4 Armii i podległych jej jednostek, które sukcesywnie przekazywały od końca lata obowiązki z zakresu grobownictwa powstającym strukturom kuk MGG Lublin. Pokazuję w załączeniu parę przykładów, dotyczących zasad wyboru miejsca na obiekty, wymiarów mogił ziemnych, rozplanowania pola grobowego i zalecanych elementów małej architektury.
Kolejnym czynnikiem, mającym chyba najistotniejszy, wpływ na ostateczny kształt zakładanych tu cmentarzy wojennych była kwestia finansowa – w AP Lublin zachowało się mnóstwo dokumentów w których przypominano podległym jednostkom o potrzebie minimalizacji wydatków. W swoim czasie ustalono limit kosztów na sporządzenie krzyża nagrobnego z drewna na ok 7 koron (1915 r.) i zakładano, że pozostałe koszty nie powinny również przekraczać tej kwoty. Można przyjąć, że średnio preliminowano na te cele 10 koron na jeden pochówek. Latem 1916 Armeeoberkomanndo określiło limit wydatków na potrzeby urządzenia cmentarzy wojennych na terenie całego kuk MGG Lublin na kwotę zaledwie 500 000 koron, która już wtedy była zbyt niska w stosunku do ilości tam poległych, nie mówiąc że w następnych latach wskutek postępującej wojennej inflacji była kroplą w morzu potrzeb. Zgodnie z otrzymanymi poleceniami na terenie kuk MGG Lublin dążono do minimalizacji nawet tej przyznanej niewielkiej kwoty. Sporządzając kosztorys dla Janowa Lubelskiego założono, że pochówek 1200 poległych powinien kosztować ok. 18 000 koron, co zostało jednak zanegowane w Lublinie, ostatecznie wydatkowano w gotówce ok. 3800 koron, nie licząc produktów w naturze jakie otrzymywali robotnicy cywilni. Ten czynnik powodował zwrócenie się ku użyciu materiałów powszechnie i niemal bezkosztowo dostępnych na miejscu, a więc stosowania wałów ziemnych z rowami oraz kopców – kurhanów. Wymagały one jedynie nakładu na robociznę związaną z przemieszczeniem materiału ziemnego i nadania mu odpowiedniego kształtu. W efekcie powstałe cmentarze są dość trwałe, ale w praktyce nie zachował się do dziś żaden z obiektów wykonanej na nich małej architektury (krzyży, ogrodzeń czy bram – jeśli takie były przewidywane i o ile zdążono wykonać je do października 1918 r.), stanowiących o ostatecznym postrzeganiu obiektów cmentarnych jako pewnego rodzaju dzieła sztuki. Chciałbym pokazać kilka różnych projektów wykonanych dla niektórych cmentarzy wojennych na Lubelszczyźnie, najokazalszym i nie odbiegającym od standardów obowiązujących w okręgu krakowskim, był cmentarz wojenny w Lublinie, innym monumentalnym dziełem był obiekt w Bychawie na Białej Górze zrealizowany prostymi środkami. Efekty jakie osiągnięto w Lublinie były jednak możliwe wyłącznie dzięki finansowaniu ze środków pozabudżetowych, uzyskiwanych z dochodów przedsiębiorstw podległych Urzędowi Gubernatora Wojskowego, pożyczek subskrybowanych przez personel kuk MGG Lublin oraz rezerw na płace pracowników cywilnych. Projektantem tego obiektu był Oblt K. Jedlicky z Wydziału Technicznego Urzędu Generalnego Gubernatora Wojskowego w Lublinie, pierwotny kosztorys opiewał na kwotę ponad 60 000 koron, ale do 1917 r. wydatkowano na niego ponad 100 000 koron. Ten obiekt z początkiem 1918 r. otrzymał etatowego dozorcę cmentarnego oraz fundusz na opłacanie dorywczych pracownic w celu utrzymania zieleni posadzonej na obiekcie.
Tu aż się prosi o pewną dygresję: podobne zjawisko występowało w Inspekcji Przemyskiej, gdzie niezwykle wiele środków poświęcono na założenie i upiększenie cmentarzy wewnątrz samej twierdzy, tymczasem na peryferyjnych terenach należących do właściwości terenowej Inspekcji, zrobiono niewiele a czasem właściwie nawet nic nie zrobiono, poza pobieżną inwentaryzacją. W tej mierze zainteresowanych odsyłam do opracowań, jakie publikowałem w ramach „Projektu Maniłowa” w latach 2020-23, poświęconych samej Maniłowej (inaczej Łysy Wierch, 810 m nmp) i w ogóle obiektom na terenie gminy i nadleśnictwa Baligród, są one dostępne zarówno na fanpage FB Przywróćmy Pamięć jak i na stronie www. Fundacji Przywróćmy Pamięć.
Kończąc chcę zauważyć, że zagadnienie to wymaga w przyszłości całościowego opracowania, ale ograniczenia wynikające z mojego (i naszego) zaangażowania w dwa nowe projekty jakimi są „Projekt Bychawa” i „Projekt Karpaty” przesuwają ten temat w niesprecyzowaną jeszcze przyszłość.
Załączone fotografie pochodzą z dokumentów znajdujących się w Austriackim Archiwum Państwowym w Wiedniu, Archiwum Państwowym w Lublinie oraz w Archiwum Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.