Przejdź do treści
Fundacja Przywróćmy Pamięć
Przejdź do stopki

Cmentarze wojenne z lat 1914-15 w Bychawie i na terenie gminy Bychawa, pow. lubelski, woj. lubelskie. Część I

Treść

 


Tomasz Nowakowski, płk SG w st. spocz. &Krzysztof Bober

(wykorzystanie możliwe wyłącznie z podaniem autorów i adresu www)

Od ponad roku zespół nasz zajmował się badaniem cmentarzy wojennych położonych na terenie gminy Bychawa,szczególną uwagę poświęciliśmy przy tym obiektom w samej Bychawie(obręb 0001, działka nr 1324 o pow. 0,39 ha, rejestr zabytków woj. lubelskiego A/1088) oraz Zaraszowie-Kolonii (obręb 0034, działka nr 307 o pow. 0,11 ha, rejestr zabytków woj. lubelskiego A/1073), ze względu na ich monumentalność. W wyniku naszych badań ustalaliśmy, że na Białej Górze k/Bychawy pochowano 1148 poległych, z czego nieznanych w czasie urządzania cmentarza było 1007 żołnierzy i oficerów, ustalono zaś dane 141 poległych. Z kolei w Zaraszowie Kolonii w momencie tworzenia cmentarza zostało pochowanych 461 poległych, z czego ustalono wówczas dane zaledwie 19 z nich. Jeśli chodzi o przynależność do którejś z walczących stron, na Białej Górze pochowano 631 żołnierzy armii rosyjskiej i 514żołnierzy armii austro-węgierskiej. Dokładne omówienie list pochowanych tu osób będzie przedmiotem kolejnych części naszego opracowania.

Do dziś wspomniane obiekty mogą imponować swą formą i wielkością – ich projektanci wykorzystali bowiem kopce ziemne, obwałowania i okalające rowy. W tym przypadku kopce ziemne pełnią jednocześnie funkcję kurhanów tj. formy stosowanej dla pochówków na terenach stepowych już w zamierzchłych czasach.Było to dość oczywiste rozwiązanie w drugiej połowie Wielkiej Wojny: materiał niezbędny do wykonania prac znajdował się na miejscu i nie wymagał dodatkowych kosztów poza robocizną. Tu możemy już podać, że autorami projektów opisywanych cmentarzy byli EinFrwTit.Fldw. Gottman z X Wydziału MGG Lublin i Lst. Lt Ing. Plessinger, same zaś projekty powstały w drugiej połowie 1917 r., kiedy wspomnianych landszturmistów przydzielono czasowo do KGA Lublin. Prace ekshumacyjne i przy urządzaniu obiektów rozpoczęto jesienią 1917 r. kończąc na wiosnę 1918 r.

Jak zwykle zespół nasz oparł się na kwerendach archiwalnych, przeprowadziliśmy też eksplorację terenową wybranych obiektów. Z archiwów krajowych największy zasób akt dotyczących badanych obiektów zachował się w Archiwum Państwowym w Lublinie – jest to głównie spuścizna po k.u.k. Kreiskommando Lublin (zawierająca 13,3 mb akt), jednym z okręgów, działającego miedzy sierpniem 1915 a listopadem 1918 r.,k.u.k.MilitärGeneralgovernement, z siedzibą początkowo w Kielcach, a od 1 października 1915 r. w Lublinie. Historię c. i k. Wojskowego Generalnego Gubernatorstwa przedstawiliśmy w opracowaniu dotyczącym cm. wojennego w Janowie Lub., zainteresowanych tą tematyką odsyłamy do wcześniejszych postów lub na naszą stronę www.przywrocmypamiec.pl . Pomocne były również zespoły akt po Starostwie Lubelskim z okresu 1920-39r. – w tym zakresie wsparł nas Piotr Moniakowski, współpracujący z nami już wcześniej.

Oprócz archiwaliów krajowych sięgnęliśmy do zasobów Austriackiego Archiwum Państwowego w Wiedniu, a konkretnie do Kriegsarchiv - za tę część kwerendy odpowiadał nieoceniony Radim Kapavik, z którym współpracujemy co najmniej od 2017 r. Korzystaliśmy także z zasobów VHU Praha (Vojenskyhistorickyarchiv) oraz budapesztańskiego HadtörténetiIntézetés Múzeum. Znaczną pomoc i źródło informacji o pochowanych tu poległych stanowił zbiór prasy i periodyków pochodzących z epoki, udostępniany obecnie przez Biblioteki Narodowe w różnych krajach.Kwestia wykorzystania źródeł rosyjskich poruszę przy okazji opracowania strat tej strony pod Bychawą.

Bogactwo materiału źródłowego pozwoliło na wyczerpujące opracowanie tematu. Ponieważ publikujemy go zgodnie z zasadami wypracowanymi przez lata badań nad problematyką cmentarzy wojennych, ich upublicznienie wymaga by powstała kolejna „powieści w odcinkach”, podobnie jak było to z „Projektem Maniłowa”(teksty publikowane w latach 2021-23) czy z opracowaniem dotyczącym Janowa Lubelskiego (teksty publikowane w latach 2023-24). Dziś zaczynamy publikację całego cyklu „Projekt Bychawa”, zakładam że uda się go zaprezentować w ciągu bieżącego roku. Mamy nadzieję, że dzięki temu znikną kolejne białe plamy w stanie wiedzy na temat cmentarzy Wielkiej Wojny na Lubelszczyźnie i szerzej, w naszym kraju, a stan opracowywanych obiektów poprawi się, choć w gminie Bychawa zawsze robiono dużo dla ich przyzwoitego utrzymania.

Jednocześnie wyrażamy nadzieję, że odezwą się osoby z regionu, zainteresowane tematem, a dysponujące zwłaszcza wiedzą i materiałami odnoszącymi się do okresu 1939 – 2023, dotyczącymi np. podejmowanych na obiektach prac porządkowych czy konserwatorskich, itp..

Rozpoczynamy jak zwykle: od szczegółowego przedstawienia przyczyn powstania cmentarzy wojennych w rejonie Bychawy (część I), a ponieważ temat ten nie doczekał się dokładniejszych opracowań musieliśmy poświęcić mu sporo miejsca. W dalszej kolejności pokażemy historię walk pod Bychawą w 1915 r., historię porządkowania i inwentaryzacji pobojowiska, ramy organizacyjne zakładania cmentarzy wojennych 1915-18 w rejonie Bychawy i ich utrzymania w II RP, listy pochowanych na opracowywanych obiektach z podziałem na stronę austro-węgierską i rosyjską. Postaramy się również przybliżyć osoby pochowane tutaj, jeśli to będzie możliwe również pokazać ich wizerunki.

Rejon Bychawy 1914 r. – natarcie i walki obronne c. i k. V Korpusu podczas natarcia austro-węgierskiej 1 Armii na Lublin w sierpniu i wrześniu 1914 r.

Austro-węgierski plan wojny zakładał, że w pasie Nadbrzezie – Sieniawa do 21 sierpnia 1914 roku skoncentrują się siły 1 Armii, podporządkowane gen. kawalerii Viktorowi Danklowi. Jego szefem sztabu był gen. mjr Alfred Kochanowski von Korwinau. W składzie armii miały się znaleźć 3 korpusy wystawiane przez Okręgi Korpuśne (czasu pokoju) w Krakowie (I Korps), Bratysławie (ówczesne Pozsony, V Korps) i w Przemyślu (X Korps). Bezpośrednio dowódcy armii podporządkowano 3 i 9 Dywizję Kawalerii, które natychmiast po ogłoszeniu mobilizacji miały zapewnić osłonę rejonów koncentracji, a następnie przeprowadzić głębokie rozpoznanie w pasie działania przewidzianym dla 1 Armii. Zgodnie z planem, natychmiast po zakończeniu koncentracji 1 Armia miała rozpocząć energiczne uderzenie w kierunku Lublina. W toku tego natarcia rejon Bychawy miał znaleźć się w pasie działania pożońskiego V Korpusu gen. art. Paul Puhallo v. Brlog, którego szefem sztabu był płk. Hermann Sallagar. Z tego względu omówimy dokładniej skład tego wielkiego związku ogólnowojskowego.

Dowódcy V Korpusu (Bratysława, ówcześnie Pozsony) podlegały:

14 Dywizja Piechoty, d-ca gen. por. Hugo Martiny, w składzie: 27 Brygada Piechoty gen. mjr. Georga Schariczera v. Rény (c. i k. 71 i 72 pułki piechoty /k.u.k. IR. 71 i 72/, c. i k. 11 batalion strzelców polowych /k.u.k. FJB 11/, łącznie 8 batalionów), 28 Brygada Piechoty gen. mjr. Rudolfa Ritt. v. Willerding (c. i k. 48 i 76 pułki piechoty /k.u.k. IR. 48, 76/, c. i k. 19 batalion strzelców polnych /k.u.k. FJB 19/, łącznie 7 batalionów), kawaleria dywizyjna: 2 szwadrony 5 pułku huzarów, artyleria dywizyjna: 14 Brygada Artylerii Polowej, gen. mjr. Heinricha Ströhra (c. i k. 14 pułk armat polowych, I dyon 5 pułku haubic polowych, łącznie 7 baterii).

33 Dywizja Piechoty, d-ca gen. por. Karl v. Rebracha, w składzie: 65 Brygada Piechoty gen. mjr. Konrada v. Esslera, (c. i k. 19 i 26 pułki piechoty /k.u.k. IR. 19, 26/, łącznie 8 batalionów), 66 Brygada Piechoty gen. mjr. Josepha Lieba (c. i k. 12 i 83 pułki piechoty /k.u.k. IR. 12, 83/, łącznie 7 batalionów), kawaleria dywizyjna: dwa szwadrony 5 pułku huzarów, artyleria dywizyjna: 38 Brygada Artylerii Polowej, płk. Eduarda Kaufmanna (c. i k. 15 pułk armat polowych, II dyon 5 pułku haubic polowych, łącznie 7 baterii).

37 Dywizja Piechoty Węgierskiej Obrony Krajowej (nieoficjalnie używano określenia Dywizja „Honvedów”, formalnie wprowadzonego w pierwszej połowie 1917 r.), Bratysława, d-ca gen. por. Adrian Wieber, w składzie: 73 Bryg. Piech. Węgierskiej Obrony Krajowej płk. Paula v. Nágy, (k.w. 13 i 18 pułki piechoty Węgierskiej Obrony Krajowej /k.u. LIR 13, 18/, łącznie 6 batalionów), 74 Bryg. Piech. Węgierskiej Obrony Krajowej, gen. mjr. Franza Cvrčka (k.w. 14 i 15 pułki piechoty Węgierskiej Obrony Krajowej /k.u. LIR 14, 15/, łącznie 6 batalionów), kawaleria dywizyjna: dwa szwadrony c. i k. 5 pułku huzarów, artyleria dywizyjna: 37 Brygada Artylerii Polowej płk. Karla Wondre (c. i k. 13 pułk armat polowych, k.w. 4 pułk armat polowych węgierskiej Obrony Krajowej, łącznie 9 baterii).

Odziały szczebla korpuśnego składały się z sztabu i oddziałów korpuśnych: szwadronu rezerwowego kuk HR 9 (pułku huzarów), 2 baterii kuk SchHbDiv 5 (dyon haubic ciężkich), 2 kompanii kuk SB 5 (baonu saperów), kompanii kuk PB 10 (baonu pionierów).

V Korpus liczył w sumie 42 bataliony piechoty, 7 szwadronów kawalerii, 146 dział i 3 kompanie saperskie. Podstawowy pododdział piechoty tj. kompania na stopie wojennej powinna liczyć 248-250 oficerów i żołnierzy, batalion piechoty na stopie wojennej miał mieć 1100 żołnierzy i oficerów, do tego mógł dochodzić 40 osobowy oddział ckm i temu odpowiadały faktyczne stany osobowe w dniu 21 sierpnia 1914 r., tj. w chwili zakończenia koncentracji w rejonach wyjściowych. Podstawowym działami polowymi były armata 8 cm Feldkanone M.05 kal. 80 mm (etat FKR przewidywał 8 dział na baterię) i haubica Feldhaubitze 10 cm M. 99 kal. 104 mm, ta ostatnia bez oporopowrotnika, co miało znaczący wpływ na jej szybkostrzelność. W dywizjonach ciężkich haubic polowych używano głównie haubic 15 cm Batteriehaubitze M.99 lub ich nowszego wariantu M.99/4, kal. 149 mm, bez oporopowrotnika.

Z kolei Rosjanie w swych planach zadanie działania na kierunku Lublina (rejon miedzy Wisłą a Wieprzem) powierzyli 4 Armii, w której w badanym okresie ostatecznie znalazły się XIV, XVI Korpusy oraz Korpus Grenadierów, a potem również wchodzący wcześniej w skład 9 Armii XVIII Korpus, który rozpoczął transport z rejonu Dęblina i Warszawy w dniach 24/5.08. Tu należy zwrócić uwagę, że rosyjska koncentracja w rejonach wyjściowych przebiegały znacznie wolniej niż analogiczne działania austrowęgierskie np. ukompletowanie 50% planowanego stanu 4 Armii zgodnie z planami miano osiągnąć 20 dnia mobilizacji, a zakończyć je dopiero 40 dnia mobilizacji. Taki stan rzeczy wpływał na dynamiczne zmiany w podporządkowaniu wojsk dowodzącemu armią w pierwszych dniach wojny gen. piech. Antona J. von Salzy. Jednak ten siedemdziesięciolatek nie sprawdził się w warunkach konfliktu i po opuszczeniu przez Rosjan rejonu Kraśnika, co nastąpiło 25.08(12.08 st.st), został zastąpiony gen. piech. Aleksiejem J. Ewertem, oficerem zdecydowanym i kompetentnym. Szefem sztabu 4 Armii był gen. por. Aleksiej J. Gutor.

W sierpniowych i wrześniowych walkach w rejonie Bychawy wzięły udział głównie oddziały kazańskiego XVI Korpusu i moskiewskiego Korpusu Grenadierskiego, ale również innych związków operacyjnych 4 Armii. Przebieg walk w rejonie Lublina, początkowo korzystny dla nacierającej 1 Armii austro-węgierskiej, wymusił na rosyjskim sztabie generalnym przekierowanie tu znacznych posiłków, z których najistotniejsze wsparcie stanowił Korpus Gwardii i XVIII Korpus. Skierowano tu też kilka pojedynczych dywizji piechoty tzw. II powołania: 80, 82, 83, z tych ostatnich we wrześniowych walkach w rejonie Bychawy istotną rolę odegrała 83 DPiech, podporządkowywana w zależności od sytuacji dowódcy Korpusów XVI, XVIII lub Grenadierskiego. W każdym razie do opanowania sytuacji na odcinku 4 Armii wykorzystano siły, które zgodnie z rosyjskim planem wojny mały działać na kierunku Berlina, tym samym powodzenie osiągnięte przez siły austro-węgierskie pod Lublinem miało istotny wpływ na przebieg wydarzeń na froncie wschodnim, jeśli nie w ogóle na przebieg tej fazy całej Wielkiej Wojny. Walczące w rejonie Bychawy siły rosyjskie przybliżymy nieco bliżej.

Korpus Grenadierów (moskiewski) gen. art. Josifa I. Morozowskiego, szef sztabu gen. mjr Włodimir I. Sokołow.

1 DGrenadierów, gen. por. Aleksandr Postowskij:

1 przyboczny( czyli „lejb”) grenadierski pułk jekaterynosławski - ppłk Nikałaj Skworcow, 2 grenadierski pułk rostowski - płk Płaton Konstantinow,

3 grenadierski pułk pernowski - ppłk Jewmieni jJewsiejew, 4 grenadierski pułk nieświeski - płk Michaił Tjażelnikow

1 Brygada Artylerii Grenadierów - płk Nikołaj Biełkowicz

2 DGrenadierów, gen. por. Nikołaj G. Stawrowicz:

5 gren. pułk kijowski - ppłk Aleksandr Oseckij, 6 gren. pułk taurydzki - ppłk Stiepan Michajłow,

7 gren. pułk samogitski – płk Dimitr von Ziegel, 8 gren. pułk moskiewski – płk A. Czerepiennikow

2 Brygada Artylerii Grenadierów – płk Konstantyn Peters

II Brygada Strzelców (radomska) gen. mjr. Aleksandr W. Szeremietiew

5, 6, 7, 8 pułki strzelców (uwaga: pułki o etatach dwubatalionowych)

W skład oddziałów korpuśnych wchodziły:

dywizjon haubiczny grenadierów, 2. dyon 5 Bryg Art. Ciężkiej, 13 i 14 pułki kozaków orenburskich, 7. samodzielna sotnia kozaków dońskich, grenadierski batalion saperów, 3 batalion pontonierów.

XVI Korpus d-ca gen. por. Władysław Kłembowski, szef sztabu płk Włodimir Bujmistrow

41 Dywizja Piechoty, d-ca gen. por. Teodor Jaźwin

161 aleksandropolskipp, płk Iwan Własow, 162 achałcychskipp, płk WłodimirSuszkow,

163 lenkorano-naszeburskipp, płk Andrzej Jabłoński, 164 zakatalskijpp, płk Konstantin Koljen,

41 Brygada Artylerii

47 Dywizja Piechoty, d-ca gen. por. Włodimir Bołotow

185 baszkadykłarskipp, płk Kajetan Olszewskij, 186 asłandzuzskipp, płk A. Łuczinskij

187 awarski pp, ppłk ks. Nedżeradze, 188 karski pp, płk N. Karabaszew

41 Brygada Artylerii, gen. mjr Konstanty Abaszidze

W skład oddziałów korpuśnych wchodziły: 16 dywizjon haubic, 1. dyon 3 Bryg Art. Ciężkiej, 17 pułk kozaków orenburskich, 8 pułk kozaków uralskich, oddział lotniczy VI Korpusu, 8 i 9 batalion pontonierów.

83 DPiech. d-ca gen. mjr. Konstanty Ł. Gliczewski (Гильчевский), szef sztabu płk Aleksiej N. Szelawin – wspominaliśmy już, że była to tzw. dywizja II rzutu, słabo ukompletowana w kadrę zawodową, składająca się z powołanych z rezerwy żołnierzy starszych roczników.

329 buzułuckipp - płk Dimitr L. Ignatowicz (Игнатович),

330 złatoustowskipp- płk Włodimir I. Godunow (Годунов)

331 orski pp – płk Moskuki (Москули), podobno dekownik, w walkach pod Bychawą nie wziął udziału

332 obojańskipp płk Aleksandr W. Ełłański (Элланский) – oficer ten poległ z ran odniesionych 25.08.14 st.stylu, kiedy osobiście poprowadził pułk do ataku na Białą Górę pod Bychawą.

W trakcie działań bojowych dywizja otrzymała II rzutowy uralski pułk kozacki (4 szwadrony).

80 Dyw. Piechoty d-ca gen. mjr. Aleksandr A. Hercyk (Герцык), szef szt. ppłk Aleksandr G. Lignau (Лигнау)

317 drisskijpp (Дрисский), płk Piotr M. Budziłowicz (Будзилович)

318 czerojarskipp (Черноярский), płk Iwan F. Lepik (Лепик)

319 bugulminskijpp (Бугульминский), płk Roman P. Zelcer (Зельцер)

320czembarski pp (Чембарский), płk Ewgenij J. Zagrodski (Загродский)

80 Bryg. Art., płk Michał I. Pyżewski (Пыжевский)

82 Dyw. Piechoty, d-ca gen. piech. Teodor A. Wołoszynow (Волошинов), p.o. szef szt., ppłk Iwan A. Rot (Рот)

325 pp (Царевский) ppłk Nikołaj L. Tichomirow (Тихомиров),

326 pp (Белгорайский), płk Nikołaj K. Czyżewski (Чижевский),

327 pp (Корсунский) płk Michał P. Pliaszkiewicz (Пляшкевич),

328 pp (Новоузенский) płk Włodimir M. Afanasjew (Афанасьев),

82 BArt. płk Władimir Kaliszewski (Калишевский).

Ponadto dowódcy rosyjskiej 4 Armii podporządkowano 3 dywizje kawalerii: 13 DKaw.(warszawską), 14 DKaw. (częstochowską), 3 DKozaków Dońskich oraz Samodzielną Brygadę Kawalerii Gwardii.

W zależności od decyzji dowódcy armii walczące oddziały mogły uzyskać wsparcie z odwodu armijnego, składającego się z: 26 Dyonu Artylerii Haubic (12 haubic kal. 122 mm), i 3 Brygada Ciężkiej Artylerii Polowej (36 dział), na ich korzyść mogła również działać kompania lotnicza dysponująca (etatowo) 6 samolotami rozpoznawczymi.

Słabym punktem rosyjskiej armii była niewystarczająca (jak się potem okazało) liczba przydzielonych służb sanitarnych – było to 24 ruchomych szpitali polowych o nr 345-349, 399-400, 438-451, 418-420; 14 szpitali rezerwowych o nr 99-103, 183-191 i 4 sanitarne kolumny transportowe o nr 24-25, 57-58.

Rosyjskie pułki piechoty w początkowym okresie wojny miały faktyczne stany osobowe odpowiadające etatowi wojennemu, a więc liczyły po blisko 4500 oficerów, podoficerów i żołnierzy w momencie wyruszenia w pole, tymczasem pułk piechoty austro-węgierskiej, walczący na froncie galicyjskim, zwykle składał się z 3 batalionów, co dawało ok. 3500 ludzi, tylko wyjątkowo zdarzały się pułki 4-ro batalionowe, wręcz zdarzało się, że pułk miał jedynie dwa bataliony. Ponadto na pułk przypadały 2-3 oddziały ckm, każdy wyposażony jedynie 2 ckmsyst. Schwarzlose M. 07 lub M.7/12, kal. 8 mm. Co prawda na poziomie kompanii strzeleckiej rosyjski etat wojenny przewidywał od 204 do 238 oficerów i żołnierzy, co w przybliżeniu odpowiadało etatom austro-węgierskim, ale przewaga strony rosyjskiej w polu wynikała z faktycznego posiadania 4 batalionów w pułku piechoty, który ponadto dysponował kompanią ckm liczącą 8 karabinów maszynowych syst. Maxima wz. 1905 lub 1910, kal 7,62 mm na podstawie Sokołowa. Rosyjska artyleria polowa, wyposażona w działa wz. 1902, kal. 76,2 mm, zorganizowana była w brygady liczące po 6 ośmiodziałowych baterii. Korpuśne dywizjony haubic miały po dwie baterie haubic kal. 122 mm, dwu wzorów: wz. 1909 i 1910, te ze względu na oporopowrotnik charakteryzowała wysoka szybkostrzelność.

W przebiegu działań na kierunku lubelskim po zwycięstwie kraśnickim (tzw I Bitwie pod Kraśnikiem) można wyróżnić:

1/natarcie armii austro-węgierskiej 25.08 – 4.09.1914,

2/ defensywy austro-węgierskiej 05. - 09.09.1914

W dniach 23-24.08.1914 r. na froncie nacierającej w kierunku Lublina 1 Armii gen. kaw. Wiktora Dankla doszło do ciężkich, ale zwycięskich walk w rejonie Kraśnika, stosunkowo dobrze znany jest ich przebieg na lewym skrzydle armii, gdzie operowały I i V Korpus. Jednocześnie na prawym skrzydle pomiędzy Polichną a Godziszowem doszło do boju spotkaniowego na styku V i X Korpusów, gdzie maszerujące oddziały austro-węgierskie natrafiły na rozwijającą się do ataku rosyjską 41 DP ze składu XVI Korpusu 4 Armii. W wyniku zaciekłych walk, stoczonych pomiędzy Kraśnikiem a Godziszowem, określonych później jako I bitwa pod Kraśnikiem, gen. von Salza zdecydował wieczorem 24.08 o stopniowym odwrocie ku północy, ruchy podległych mu wojsk na Lublin miały zacząć się od rana 25.08., co jak wspomnieliśmy wcześniej, kosztowało go utratę dowództwa armii. Rosyjski XVI Korpus oderwał się od nieprzyjaciela i bez styczności z przeciwnikiem dotarł na linię wzgórz rozciągających się o 5-7 km na południe od Bychawy (rubież Wilkołaz – Zaraszów), a Korpus Grenadierów na rubież Zaraszów-Giełczew. Z tych względów 26 sierpnia nie doszło do walk, jeśli nie liczyć niewielkich potyczek patroli ze strażami tylnymi. Jednak w wyniku odwrotu, pomiędzy ugrupowaniami trzech rosyjskich korpusów zaczęły powstawać luki. Austro-węgierska 33 DPiech. na koniec dnia dotarła w rejonie Szastarki, a jej oddziały rozciągnęły się wzdłuż traktu łączącego ww miejscowość ze Stróżą, utrzymując na lewym skrzydle styczność z 14 DP (tj. na zachód), ku wschodowi jednak łączność z prawoskrzydłową 37 DP była, co najmniej, luźna. W zasadzie ograniczała się ona patrolowania terenu przez wysunięty o 5 km na płn. wsch. od głównego ugrupowania 37 Dywizji Piechoty III baon z ku LIR 18. Na następny dzień dowództwo V Korpusu, którego miejsce postoju znajdowało się jeszcze w Polichnej, wyznaczyło jako cel dzienny 33 DPiech. osiągnięcie rubieży oddalonej o 20 km ku północnemu wschodowi, w rejonie Gałęzowa. Aby tego dokonać siły austro-węgierskie musiały pokonać jak się okazało rosyjskie pozycje zajmowane przez oddziały XVI Korpusu między Sobieszczanami a Bychawą. Do marszu w pierwszej linii dowódca 33 DPiech. wyznaczył znajdujący się na lewym skrzydle kuk IR 83, który rozwinął się w linię 3 baonów, pozostawiając IV baon jako rezerwę pułkową. Maszerując ku Lublinowi I baon rychło spotkał się z oporem rosyjskim, w wyniku czego posunął się jedynie w okolice na wsch. od Rudnika. Również lewoskrzydłowa 14 DP uwikłała się w ciężkie walki, co skłoniło dowódcę kuk IR 83 Obst Hofbauera do wsparcia sąsiadów poprzez natarcie w jej kierunku siłami III baonu. Jego żołnierze wyszli częściowo na skrzydło rozbudowanej pozycji polowej Rosjan, a ponieważ brak było możliwości ukrycia się w terenie, na sygnały podane trąbkami ruszyli do błyskawicznego szturmu na bagnety. Zaskoczony przeciwnik nie stawiał zbyt silnego oporu i nacierającym poddało się prawie 600 żołnierzy. Umożliwiło to lewoskrzydłowym sąsiadom dalszą kontynuację natarcia ku północy. Najlepiej radził sobie prawoskrzydłowy II baon kuk IR 83, który dotarł do rejonu między Wolą Gałęzowską a Gałęzowem, wysuwając się przy tym daleko przed szyki nacierającego na jego lewym skrzydle kuk IR 26. Ten ostatni wprawdzie bez większych problemów dotarł do Folwarku Józwów ale w tym rejonie dostał się pod ostrzał artylerii rosyjskiej. Jego dowódca, płk Borohta zdecydował się nacierać dwoma baonami linią wzgórz równoległych do drogi Wola Gałęzowska - Gałęzów, tak żeby wesprzeć kuk IR 83. Mimo początkowego niepowodzenia – Rosjanie rozbili kompanię straży przedniej, jego żołnierzom udało się przełamać opór oddziałów należących do rosyjskiej 47 DPiech., która po godz. 14.00 zaczęła się odrywać od przeciwnika, wycofując się na linię Bystrzyca-Bychawka-Wierciszów. W efekcie kuk IR 26 pod wieczór dotarł do linii Leśniczówka – Gałęzów. Na prawym skrzydle 33 DPiech, w rejon Piotrkowa tocząc walki opóźniające cofała się 3 Dywizja Kozaków Dońskich. Jednak ten dzień przyniósł zaangażowanym w walki pododdziałom kuk IR 83 straty sięgające 10% stanu, z czego 40 poległych i 420 rannych, zaś z szeregów kuk IR 26 ubyło 250 ludzi. Podobne straty poniosły zresztą dotychczas inne oddziały ze składu 1 Armii gen. Dankla.

Sukcesy austro-węgierskie zmusiły stronę rosyjską do energicznego przeciwdziałania. Jeszcze 27 sierpnia dowódca Korpusu Grenadierów operującego na płd-wsch od Lublina otrzymał rozkaz pilnego zamknięcia 12 km luki powstałej w ugrupowaniu rosyjskim pomiędzy swoimi oddziałami w rejonie Wysokiej a pozycjami XVI Korpusu w rejonie Wierciszowa – 29.09 oddziały austro-węgierskie osiągnęły swym lewym skrzydłem rubież Pawłów – płd. skraj Bychawki. Oba rosyjskie związki miału przy tym przejść do energicznego kontrataku ku południowi. W tym celu naprędce wysłano ze składu 2 DGren oddział wydzielony płk S. Surina w składzie 6 taurydzkiego pułku grenadierów i 2. baterii kpt. L. Tichomirowa (8 dział polowych kal. 76,2 mm) 2 Brygady Artylerii Grenadierów. Rozpoczęto również niezbędne do ataku przemieszczanie pozostałych jednostek Korpusu Grenadierów. Płk Surin otrzymał rozkaz pośpiesznego osiągnięcia rejonu wsi Jabłonna i zatrzymania naporu przeciwnika. Oddział wyruszył niezwłocznie maszerując od rana 28, a następnie nocą z 28/29 sierpnia, tak że przed świtem osiągnął nakazany rejon. Wymęczeni całodobowym marszem żołnierze rosyjscy zalegli pokotem wzdłuż drogi, a wysłani na skraj Jabłonnej zwiadowcy stwierdzili, że kolumny austro-węgierskiej piechoty opuszczają właśnie Bychawę i kierują się drogą ku Ossowej. Była to Grupa gen.mjr Lieba składająca się z 5 batalionów, w tym 3 baonów kuk IR 12 oraz III/83 i IV/19 z 2 bateriami armat polowych. Co prawda rosyjski dowódca rzucił natychmiast jeden batalion grenadierów z Jabłonnej na Wierciszów, ale jego żołnierze po zajęciu pozycji na wzgórzu 242,4 m (wg mapy rosyjskiej 113,6 sążni) na płn od wioski, niemal natychmiast zapadli w sen. Sytuację Rosjan uratowali artylerzyści - ich dowódca na czele 2 działonów galopem wjechał miedzy śpiących na szczycie wzgórza grenadierów, działa odprzodkowano i otwarto szybki ogień szrapnelami na maszerujące kolumny nieprzyjaciela, które osiągnęły już wzg. 269,2 m (126,2 sążni na mapie ros.), dominujące nad drogą Bychawa - Ossowa. Co prawda nie powstrzymało to ruchu austro-węgierskiego, ale kolumny musiały przeformować się w szyk bojowy, a huk armat obudził śpiących żołnierzy rosyjskich, i cały batalion był w stanie ruszyć do ataku na Wierciszów, wspierany ogniem kolejnych 4 dział. Ostrzał artyleryjski spowodował też zalegnięcie austro-węgierskich linii tyralierskich, które docierały już do wzgórza nad Kol. Wierciszów a potem ich częściowe cofnięcie się do lasu znajdującego się na płn. od Ossowej. Rosyjskie armaty zostały podciągnięte na nowe pozycje w miejscowym kamieniołomie, ale część z nich ustawiono na odkrytych pozycjach – co wywołało nerwową reakcje przybyłego właśnie w rejon walk dowódcy 2 Dywizji Grenadierów, gen. Stawriczewa, szczęśliwie dla artylerzystów uniósł go stamtąd koń spłoszony szybkim ogniem salwowym najbliższych armat. Po raz kolejny ich celny ogień zmusił piechotę austro-węgierską do ostatecznego opuszczenia zajętego już południowego skraju Wierciszowa. Następnie Rosjanie przenieśli ostrzał na pobliski zagajnik, gdzie schroniła się austro-węgierska piechota, a jeden z batalionów 6 taurydzkiego pułku grenadierów ruszył do szturmu na jej pozycje, zajmując zagajnik. Jednak wkrótce rosyjska artyleria znalazła się pod ogniem austro-węgierskich haubic, co zmusiło ją do ustąpienia za pobliskie wzgórze. Od późnych godzin rannych na pole bitwy zaczęły stopniowo nadciągać pozostałe oddziały 2 Dywizji Grenadierów, rozwijając się i przechodząc do natarcia, również na zachód od Ossowej, gdzie walczył II i III baon kuk IR 26. Dopiero w drugiej połowie dnia rosyjskie ataki zaczęły słabnąć, by dopiero wieczorem ustać. Było to wynikiem ponoszonych strat, pododdziały wymagały uporządkowania, ewakuacji rannych, a żołnierze wypoczynku, choćby w prowizorycznych okopach. Rosjanie siłami 1 DGren na koniec dnia utrzymali się w rejonie Piotrkowa i Krzczonowa.

W tym samym czasie dobiegające odgłosy walki i meldunki III baonu ku LIR 18 skierowanego wcześniej pod Ossową w celu wzmocnienia prawego skrzydła 33 DPiech, skłoniły dowodzącego na prawym skrzydle 37 DPiech gen.mjr Paula Nagy z 73 BPiech do skierowania w ten rejon kolejnych 2 baonów wymienionego pułku, stanowiących jego rezerwę, wspartych przez działa polowe ku LFKR 13. Z rejonu Kosarzowa, skierowały się ku północy by osiągnąć linię między Ossową a południowym skrajem Piotrkówka. Pozwoliło to na zamknięcie luki między ugrupowaniami obu sąsiednich dywizji austro-węgierskich. Działanie to podjęte zostało wbrew wcześniej otrzymanym od dowódcy 37 DPiech dyrektywom, ale w efekcie do końca dnia pozwoliło utrzymać całość frontu V Korpusu przed natarciami podejmowanymi przez oddziały Korpusu Grenadierów. Z tego względu wspomniany oficer został później odznaczony Krzyżem Rycerskim Orderu Marii Teresy. Bilans walk z 29 września tylko dla dwu pułków austrowęgierskich był bolesny: z szeregów kuk IR 12 ubyło 45 oficerów i 1400 podoficerów i żołnierzy, a z kuk IR 26 łącznie 800 osób.

O świcie 30 sierpnia rozpoczął się ogień austro-węgierskiej artylerii na pozycje rosyjskie w okolicy Wierciszowa, a w rejonie na płd. od Tuszowa w dolinie rzeki Kosarzewki piechota austro-węgierska zaczęła się rozwijać do natarcia. D-ca rosyjskiej 2 DGren. rzucił w tym kierunku, przybyły nocnym marszem, 5 kiwerski p gren., a artyleria rosyjska zaczęła ostrzał widocznych szyków przeciwnika. Dzięki temu grenadierom udało się dotrzeć do drogi Bychawa - Tuszów, gdzie zalegli okopując się wzdłuż grzbietu biegnącego w poprzek drogi. Przeciwnik jednak pośpiesznie podciągnął karabiny maszynowe i pod ich ogniem Rosjanie zaczęli się cofać do zagajnika na wschód od drogi. Gdyby powodzenie to dało się wykorzystać, austro-węgierski V korpus miałby otwartą drogę na Lublin. Jednak Rosjanom udało się powstrzymać natarcie, koncentrując na tym odcinku ogień 16 dział dwóch baterii dział polowych, którymi tu dysponowali. Celem były początkowo okopy opuszczone przed chwilą przez Rosjan a zajęte już przez przeciwnika. Następnie dowodzący artylerią kpt. Tichomirow rozkazał przenieść ogień do tyłu, tak by powstrzymać odwrót własnych oddziałów, pod ogniem własnej artylerii grenadierzy najpierw zalegli, a potem zaczęli uciekać w kierunku na Bychawę, docierając do opuszczonych przed chwilą przez siebie okopów, z których nieco wcześniej cofnął się przeciwnik. Ogólnie w ciągu 30 sierpnia Rosjanie ograniczyli się do utrzymywania zajmowanych pozycji, atakowanych na szerokim froncie przez siły austro-węgierskie. W dniach 1-2.09. pewne sukcesy wywalczono przy tym na prawym skrzydle 33 DPiech., gdzie IV baon kuk IR 26 zdobył południową część Piotrkowa.

Tymczasem gen.kaw. Dankl uznał, że należy przenieść środek ciężkości na prawe skrzydło, by wesprzeć wysunięty najdalej ku północy przemyski X Korpus – oznaczało przekazanie prawoskrzydłowemu sąsiadowi przez każdą z dywizji V Korpusu po kilka baonów, co na odcinku 37 DPiech pozwoliło na skoncentrowanie aż 32 baonów w dniu 2 września. Jako pierwsze przekazano znajdujące się najbliżej 2 baony kuk IR 83, oddając je pod dowództwo sąsiedniej 37 DPiech węgierskiej Obrony Krajowej. Podobnie było z kuk IR 26 – jego 2 baony przesunięto na Górę Piotrkowską (286 m). O ile dla tych ostatnich nie oznaczało to wielkiego wysiłku marszowego, to pozostałe siły musiały w tym celu wykonać niemal całodobowe marsze. Próbowano całością sił rozwinąć natarcie na rubież Chmiel (na płn. – wsch. od Piotrowic) – Olszanka. Pierwsze dni września przyniosły zmianę pogody, zaczęły się deszcze, co utrudniło dowóz żywności do walczących, a okopy wypełniały się wodą.

Tu wyprzedzając nieco chronologię zdarzeń, w dniach 5-6.09 skoncentrowane siły austro-węgierskie zmuszone były przejść do defensywy w rejonie Zaraszów – Urszulin, którą to linię gen. Dankl zamierzał utrzymać, wycofano również ku południowi, wysunięte aż w rej. Trawnik, pozostałe oddziały X Korpusu.

Na dotychczas zajmowanych pozycjach w rejonie Bychawy pozostały siły osłonowe mogące jedynie utrzymywać obronę – po jednym - dwa baony z kuk IR 19, kuk IR 12, kuk IR 26, kuk IR 83, wsparte przez 3 (z 5 baterii) kuk FKR 15 i jedną baterię haubic polowych z kuk FHbR 5 (8 haubic polowych wz. 1899 kal. 104 mm). Z tego względu, wykorzystując parę spokojnych dni przystąpiono do intensywnej rozbudowy fortyfikacji polowych:

- pozycji przesłaniającej na płn od Bychawy, opartej o wzg. 269,3 m i przyległe grzbiety,

- głównej linii oporu na południowym skraju Bychawy, gdzie na newralgicznych odcinkach przygotowano po 3 linie okopów, wzmocnionych zasiekami. W szczególności umocniono wzg. 253, 2 m dominujące nad Bychawą i jego stoki biegnące ku Marysinowi i Leśniczówce. Ostatnia linia okopów tej pozycji została przygotowana na odcinku od Marysina przez płd. stoki wzg. 253,2 m aż po Kiełczewiznę. W okopach tej linii przygotowano nawet pewną ilość schronów drewniano-ziemnych (co na tym etapie wojny było jeszcze ewenementem) oraz strzelnice kryte daszkami przeciwszrapnelowymi. Wykonano tu aż 3 linie okopów odległych od siebie o kilkaset metrów. Na tyłach frontu został rozwinięty Szpital Polowy nr 1/5.

1 września gen. Ewert wydał podległym sobie związkom 4 Armii dyrektywę o przejściu do działań ofensywnych, co ze względu na koncentrację napływających z innych kierunków sił przeciągnęło jeszcze o parę dni. Dokonano również przegrupowania sił 4 Armii – odcinek na północ od Bychawy został przejęty teraz przez XVI Korpus, wzmacniany napływającymi od Lublina posiłkami. Szczególne wzmocnienia skierowano na lewe skrzydło 4 Armii w rejon działania Korpusu Grenadierów, stopniowo spływały tu oddziały III Korpusu Kaukaskiego (81, 205, 206 pp), ponadto Pierwsza Dywizja Gwardii.

5 września centralny odcinek ugrupowania rosyjskiego XVI Korpusu przekazano pod d-ctwo 83 DPiech, któremu podporządkowano pododdziały wydzielone z 41, 47 i 83 DPiech: 164 zakatalskipp - 2 baony, 332 obojański pp - 2 baony, 187 awarski pp - 2 baony. Wspierać je miały po 2 baterie wydzielone z 41 i 83 Brygad Artylerii. Ich zadaniem było zdobycie rubieży od rz. Kosarzewka przepływającej w Bychawie aż po wzg. 269,3 m na płd. od Ossowej, co pokrywało się z przygotowaną przez oddziały austro-węgierskie pierwszą linią obrony. Jako cel bliższy oddziałom wskazano szczyt wzgórza dominującego nad Ossową, obsadzony przez piechotę austro-węgierską kryjącą się w dołkach strzeleckich. Atak przy wsparciu własnej artylerii, zajmującej pozycje wokół Wierciszowa, zaczął się o 7.00, wkrótce przeciwnik zaczął ustępować w stronę wzg. 269,3 gdzie znajdowała się ciągła linia okopów. Rosjanie od 13.00 nadal kontynuowali walkę aż do 18.00, usiłując wyzyskać sukces i posunąć się możliwie blisko głównej linii oporu na wzg. 253, 2 m (tzw. Biała Góra) dominującym od południa nad miasteczkiem. Jednak jego stoki nie miały martwych pól i każda próba ruchu w nakazanym kierunku, mimo co i rusz ponawianego ostrzału własnej artylerii, kończyła się wielkimi stratami, co w końcu zmusiło do rezygnacji z dalszego szturmu. Po zmierzchu, pozostawiwszy wysunięte straże polowe, obawiając się kontrataku austro-węgierskiego, Rosjanie cofnęli się do zdobytych wcześniej okopów na wzg. 269,3 m i zaczęli je umacniać. Noc dla obu stron minęła równie pracowicie na poprawianiu zajętych pozycji, opatrywaniu i ewakuacji rannych. Uzupełniano zaopatrzenie i przeprowadzono zmianę pozycji własnej artylerii. Ostatecznie rankiem żołnierze rosyjscy, podlegli dowództwu 83 DPiech, w dniu 6 września zajmowali odcinek pomiędzy dworem (pałacem) w Podzamczu a wzg. 269,3 m. Co ciekawe, 2 pułki z tej dywizji tj. 330 i 331 pp uznano za niegotowe do działań bojowych i z tego względu były trzymane w rezerwie.

Rankiem 6 września Rosjanie skoncentrowali ogień 32 działa polowych z 2 i 4 bat. 41 Bryg. Art. oraz 2 i 4 bat. 83 Bryg. Art. i z początku ogniem huraganowym, a następnie w miarę topniejącego zapasu amunicji ogniem nękającym, niemal cały dzień ostrzeliwali główną linie obrony austro-węgierskiej. Dzięki temu, ok 11.00 żołnierze 164 pp dotarli do folwarku Wandzin, a żołnierze 332 pp wdarli się na skraj Bychawy. Dalszy postęp nie był jednak możliwy - linie nacierających Rosjan zaległy ok. 1000 kroków od okopów głównej pozycji austro-węgierskiej, a po południu linia 332 pp na płn stokach Białej Góry załamała się, żołnierze zaczęli uciekać na tyły, początkowo pojedynczo, a potem i w większych grupach. Dalszej panice zapobiegł dowódca stojącego w odwodzie 161 pp, płk Iwan Własow, który z pomocą rezerwowej kompanii swego pułku, używając broni palnej i bagnetów zawrócił uciekinierów z powrotem na stok wzgórza. Dla wypełnienia luk powstałych na wskutek gigantycznych strat poniesionych w ciągu dnia, przed wieczorem konieczne stało się wprowadzenie do linii 2 kompanii z rezerw XVI Korpusu. Wieczorem Rosjanie zaczęli się okopywać pomiędzy Wolą Bychawską a Bychawą, spodziewając się austro-węgierskiego kontrataku. Dostępne rezerwy skupiono w rejonie folwarku Wincentówka. Nie było to działanie na wyrost, bo przed północą artyleria austro-węgierska wywołała pożar drewnianej zabudowy Bychawy, zaraz potem na pozycje rosyjskiego 141 pp wyszło natarcie austro-węgierskie, atakujący wdarli się pomiędzy pozycje 141 i 332 pp, ten ostatni po raz kolejny zaczął uciekać, co później dowódca 83 DPiech tłumaczył stratami poniesionymi dotychczas w korpusie oficerskim, panikę powstrzymano dopiero ok. 1 km od zajmowanego uprzednio folwarku Wandzin. Pod ogień austro-węgierskich karabinów maszynowych dostały się też tabory 141 pp, które podjechały z zaopatrzeniem dla walczących, bezpośrednio na pozycje swej macierzystej jednostki. Walki przy blasku dogasających zgliszcz Bychawy zakończyły się przed świtem, kiedy piechurzy austro-węgierscy cofnęli się na główną linię oporu.

Od rana 7 września artyleria austro-węgierska ostrzeliwała dobrze widoczne pozycje 187 pp, na co odpowiedziała artyleria rosyjska, prowadząc ogień kontrbateryjny i na cele w głównej linii oporu. Pod tą osłoną 2 przerzedzone baony 332 pp otrzymały rozkaz odzyskania utraconego poprzedniego dnia Folwarku Wandzin i skraju Bychawy. Natarcie ruszyło przed południem i Rosjanie dość szybko dotarli do niebronionych okopów. Po wyrównaniu rosyjskiej linii, do dalszego natarcia na Białą Górę przystąpiła całość sił podległych dowódcy 83 DPiech., ale po kolejnych 2 godzinach powtórzyła się sytuacja z poprzedniego dnia – linie rosyjskie zaległy pod silnym ogniem obrońców głównej pozycji. Dowódca 83 DPiech. rozkazał więc by atak kontynuować po zapadnięciu zmierzchu, już pod osłoną ciemności. Co prawda dowódca 332 pp meldował, że jest to zadanie niewykonalne, ale dowódca dywizji gen. mjr Gliczewski zagroził mu sądem polowym za nie wykonanie rozkazu. Zdesperowany płk A. W. Ellanski (Элланский) zdecydował się stanąć w pierwszym szeregu ruszających po 20.00 do szturmu żołnierzy i pod samym szczytem został ciężko ranny (zmarł parę godzin potem, już po ewakuacji do Bychawy). Okazało się, że nacierającym sprzyjały zapadające ciemności – w tym okresie oddziały austro-węgierskie nie dysponowały bowiem jeszcze rakietami świetlnymi lub innymi środkami do oświetlania pola walki. Ponosząc koszmarne straty Rosjanie dotarli na szczyt wzgórza i wdarli się do znajdujących się tam okopów. Doszło do zaciekłej walk wręcz, w której w końcu nacierający uzyskali przewagę, a obrońcy cofnęli się na kolejną linię okopów, dopiero tu zatrzymując Rosjan. Kiedy ci cofnęli się do zdobytych przed chwilą okopów na szczycie, żołnierze austro-węgierscy na sygnały trąbek ruszyli do kontrataku, przy czym sytuacja powtórzyła się - tym razem odparli ich Rosjanie, opisane zdarzenia trwały ok. 2 godziny. Mimo to, cel dnia jakim było przełamanie głównej pozycji obrony austro-węgierskiej na płd. od Bychawy, nie został osiągnięty. Podsumowując ten dzień walk należy stwierdzić, że w wyniku dwudniowych walk 332 pp stracił 1200 ludzi, w tym dowódcę i prawie wszystkich oficerów, z czego znakomita większość była ofiarami walk o wzg. 269,3 m. Jednostka właściwie nie nadawała się do dalszych działań bojowych, bo tym co zostało, nie było komu dowodzić, w kompaniach zostali co najwyżej praporszczycy (tj. chorążowie) rezerwy. Z dalszych zdarzeń nocy 7/8.09 należy odnotować, że po 22.00 żołnierze austro-węgierscy podpalili zabudowania w Marysinie, by oświetlić przedpole i przez to zapobiec kolejnemu natarciu Rosjan w ciemnościach. Okazało się to pomocne bo taką próbę rzeczywiście na bezpośredni rozkaz dowódcy XVI Korpusu podjęto, tym razem siłami prawoskrzydłowego 164 pp, który w dotychczasowych walkach nie poniósł aż tak wysokich strat. Tym razem oświetlenie pożarem przedpola ostatniej linii obrony wyrównało szanse obrońców – wkrótce zaczęli je zalegać masowo polegli i ranni żołnierze rosyjscy - tym razem ze 164 pp. Na zmieszane szyki rosyjskie wyszedł kontratak rezerwowych pododdziałów kuk IR 19, jego żołnierze na karkach uciekających Rosjan wdarli się najpierw do wschodniej części Bychawy, potem dotarli w rejon na północ od folwarku Wandzin.

W dniu 8.09.1914 r. sytuacja Rosjan pod Bychawą nie uległa zmianie, mimo nakazanego wspólnego ataku XVI Korpusu i Korpusu Grenadierów, który miał dołączyć do natarcia na pozycje austro-węgierskie od strony Zaraszowa. Żołnierze rosyjscy nie wykazywali woli walki i w gruncie rzeczy markowali posuwanie się w nakazanym kierunku, do tego przeciwnik przypuścił kontratak siłami 3 kompanii, więc cały dzień w większości zszedł się na pogłębianiu okopów na zajętych dotychczas stokach Białej Góry. Szczególnie wśród nielicznych już oficerów i żołnierzy zdziesiątkowanego 332 pp pojawiły się przypadki załamania psychicznego (współcześnie określane jako syndrom PTSD). Dopiero z nastaniem nocy Rosjanom udało się zająć pozostałą część austro-węgierskich okopów na linii grzbietu Białej Góry. Jednak próby zdobycia kolejnej linii obrony załamały się w skrzydłowym ogniu ckm i działa polowego z kuk FKR 15, które obrońcy umieścili w okopach - to ostatnie, strzelając ze skrzydła z najbliższej odległości kartaczami, spowodowało znowu wielkie straty wśród nacierających.

Gen. Ewert nakazał na dzień 9.09.1914 by jednostki podległej mu 4 Armii przeszły do zdecydowanej ofensywy na całym zajmowanym odcinku – było to możliwe, bo Rosjanom do nocy z 6/7.09 udało się zepchnąć przerzedzony X Korpus z rejonu Trawnik na południe, mniej więcej na rubież Bychawa – Kosarzew - Giełczew – zachodni skraj Lasu Maciejowskiego. Dowódca XVI Korpusu zdecydował o dalszym włączeniu do walki swoich rezerw w rejonie Bychawy, by móc kontynuować działania zaczepne. Tym razem Rosjanie mieli atakować z zadaniem zdobycia leżących na południowy zachód od Bychawy Grodzan i Leśniczówki. Drugim celem ataku miały się stać umocnienia austro-węgierskie pod folwarkiem Marysin. Celem bliższym natarcia miało być zajęcie linii obrony na południowych stokach grzbietu Białej Góry odległej jedynie o 200 m. Działające na tym kierunku rosyjskie bataliony z 332 i 187 pp wzmocniono 2 kompaniami ze 163 lenkorano-naszeburskiegopp, dotychczas pozostającymi w rezerwie, z kolei nieprzyjacielskie pozycje starano się maksymalnie osłabić trwającym od rana ostrzałem artyleryjskim. Z kolei artylerię dywizyjną wsparła korpuśna 2 bateria 16 Dywizjonu Haubic dysponująca 6 haubicami kal. 122 mm, strzelająca granatami o wielkiej sile rażenia. To ich działanie w znacznej mierze przyczyniło się do sukcesu i około godziny 14.30 na płd – wsch., od strony Zaraszowa rosyjscy obserwatorzy dostrzegli wycofujące się spod ognia artylerii niewielkie grupki żołnierzy przeciwnika – co mogło oznaczać, że opór cesarsko-królewskich żołnierzy został wreszcie przełamany. Zauważyli to również rosyjscy piechurzy szykujących się pod Bychawą do ataku i miało to niewątpliwy wpływ na przebieg rozpoczętego ok 15.30 szturmu. Tym razem obrońcy nie wytrzymali, niektórzy poddawali się, a większa część zaczęła cofać się ku południowi. Oznaczało to przełamanie pozycji austro-węgierskiego V Korpusu pod Bychawą, a wraz z postępami Rosjan w rejonie Gałęzowa oskrzydlenie prawej flanki cesarsko-królewskiej 1 Armii przez nadchodzące od północnego wschodu kolejne jednostki rosyjskie.

W tym samym czasie działające dalej na wschodzie austro-węgierskie 3 i 4 Armie poniosły porażkę w walkach kolejno nad rzeką Gniłą i Złotą Lipą. Dla gen. Dankla oznaczało to konieczność odwrotu podległych mu sił 1 Armii – zgodnie z dyrektywą ArmeeOberkomanndo miały one teraz spowolnić postępy rosyjskie, na tyle by nie osiągnęły one linii Sanu przed 11/12.09., tymczasem zapadły też dalsze decyzje o strategicznym odwrocie austro-węgierskim w głąb Galicji. W zniszczonej i częściowo spalonej Bychawie i jej okolicach, tyłowe jednostki rosyjskie wykorzystując jeńców i ocalałych mieszkańców zaczęły prowizorycznie porządkować pola bitewne, organizując pochówki. Strona rosyjska w oficjalnych meldunkach wykazała ok. 300 poległych tylko w bezpośrednim sąsiedztwie samej Bychawy, zapewne część spośród wykazanych jako zaginieni faktycznie również poległa, straty poniesione przez przeciwnika były porównywalne. Z racji przebiegu wydarzeń pochówki z 1914 r. miały charakter doraźny, poległych chowano niemalże w miejscu śmierci, choć czasem pokrywały się one z lokalnymi cmentarzami parafialnymi. Wojna znowu zawitała w te okolice dopiero pod koniec czerwca 1915 r. powiększając ilość prowizorycznych pochówków.

51399