Najnowsze wyniki badań historii cmentarza wojennego w Rozwadowie
Treść
Zastrzeżenie o prawach autorskich: Tomasz Nowakowski, płk SG rez.
Wykorzystanie możliwe z podaniem autora i strony www.przywrocmypamiec.pl
Od ponad roku nasz zespół zajmuje się badaniem przeszłości nekropolii wojennej w Stalowej Woli – Rozwadowie i zdawać by się mogło że niewiele może nas zaskoczyć. A jednak! Pracując nad ostateczną wersją tekstu o historii cmentarza, dotarłem do wydarzeń z 1939 roku, wydawać się mogło, że nic prostszego - w końcu na pomniku poświęconym poległym wówczas żołnierzom Wojska Polskiego wyryto ich nazwiska. Tymczasem już na początku okazało się, że figurujący tam mjr Rudolf Geyer (ur. 21.10.1897, pośmiertnie awansowany do stopnia ppłk) nie miał prawa się tam znaleźć. Ten żołnierz I wojny światowej, pochodzący z okolic Jarosławia, jako dowódca kompanii podczas wojny polsko-bolszewickiej otrzymał Krzyż Walecznych, a potem znalazł się w szeregach suwalskiego 41 pp, by w 1925, krótko po utworzeniu Korpusu Ochrony Pogranicza, trafić tam właśnie do służby. Było to swoiste wyróżnienie, trafiały tam bowiem osoby, co do których wcześniejszy przebieg kariery oficerskiej dawał pewność, że podołają wyjątkowo trudnym warunkom na płonącym pograniczu. Warto wspomnieć, że do służby na wschodniej granicy z zasady kierowano poborowych z zachodu Rzeczypospolitej, w tym osoby pochodzące z mniejszości niemieckiej – dlatego też pożądani byli tu oficerowie potrafiący się porozumieć również w języku niemieckim. Po zakończeniu w 1933 roku służby w K.O.P. Geyer trafił do 11 pp, po czym w 1937 roku mianowano go, już w stopniu majora, dowódcą Zawierciańskiego Baonu Obrony Narodowej, który w dniach 24-5 sierpnia 1939 roku został włączony do tworzonego właśnie 201 pp jako III batalion. 201 pp działał w składzie Armii Kraków i podczas jej odwrotu na wschód przemaszerował przez okolice Rozwadowa. 11 września mjr Geyer został ciężko ranny w bitwie pod Osiekiem. Następnie został umieszczony w szpitalu polowym w Rozwadowie. Prawdopodobnie właśnie wówczas w dokumentacji medycznej doszło do pomyłki, być może pod tym nazwiskiem pochowano inną osobę, gdyż ranny mjr Rudolf Geyer został ewakuowany do Lwowa, gdzie dostał się do sowieckiej niewoli, po czym wiosną 1940 roku został zamordowany przez funkcjonariuszy NKWD w Charkowie.
Na dzień dzisiejszy należy więc przyjąć, że w Rozwadowie od 9 września do 1 października 1939 roku zostali pochowani następujący żołnierze Wojska Polskiego: szer. Michał Bilski, szer. Paweł Cierocki, szer. Jan Korończok, kpr. Józef Nazim, szer. Józef Pieniążek, por. Jerzy Ropek, mjr. Jan Wilczak, kan. Zakarczemny. Z tej listy w lokalnych źródłach daje się potwierdzić fakt pochowania szer. Michała Bilskiego, zapisany w Księdze Zmarłych pod datą 10 września 1939, szer. Józefa Pieniążka (pochówek z 1 października), szer. Pawła Cierockiego (pochówek z 30 września) i być może por. Jerzego Ropka, jeśli jego nazwisko zostało zapisane przez proboszcza z błędem. Należy dodać, że w okresie tym pochowano jeszcze co najmniej dwie ofiary cywilne bombardowań Rozwadowa w dniu 9 września, a do końca roku miejsce spoczynku znalazły tu trzy inne ofiary pierwszych represji niemieckich, nie można jednak stwierdzić czy te osoby pogrzebano na cmentarzu wojskowym czy na parafialnym. Jak więc widać ustalenie stanu faktycznego wymagać będzie dalszych badań. Ponownie zwracam się zatem do wszystkich, którzy mogliby dysponować zdjęciami cmentarza wojennego zwłaszcza z tego okresu lub wykonanymi krótko po zakończeniu działań wojennych w 1945 roku albo też innymi dokumentami mogącymi wyjaśnić te kwestie, w tym okoliczności powstania pomnika poległych we wrześniu 1939 roku, by udostępnili nam ich skany, kopie lub wypożyczyli oryginały.
Wstępnie rozpoznaliśmy również zagadnienie pochówków niemieckich z jesieni 1939 roku – pochowano tu wówczas 6 żołnierzy Wehrmachtu, analiza dostępnych źródeł ikonograficznych pozwala stwierdzić, że groby te ulokowano w narożniku cmentarza wojennego od strony ul. Klasztornej w stronę Stalowej Woli. Można też dziś stwierdzić, że przynajmniej częściowo będzie możliwe ustalenie personaliów niektórych z tych osób. Obecnie miejsce to znajduje się przed ogrodzeniem nekropolii i wykorzystywane jest głównie jako dziki parking - dla tych spośród czytelników, którzy zechcą je dokładnie zlokalizować, niezbędne jest zobaczenie banneru z historią cmentarza wojennego, umieszczonego przez nas na bramie prowadzącej do niego: jest to rejon grobu nr 354 na planie z 1918 roku. Ponadto potwierdziliśmy fakt późniejszych pochówków niemieckich, jakie miały tu miejsce po 1939 roku, choć na razie wyłącznie w oparciu o ikonografię.
Wspomnę również, że udało mi się odnaleźć opis walk toczących się w Rozwadowie w dniu 1 listopada 1914 roku, sporządzony krótko po tych wydarzeniach przez jednego z żołnierzy II batalionu 1 pułku cesarskich strzelców tyrolskich (k.u.k. Tiroler Kaiserjäger Regiment 1). Oto fragment przetłumaczony z niemieckiego: (...)Kiedy pospiesznym marszem docieramy do Rozwadowa, widzimy licznie nadciągających naszych rannych, przemieszanych z grupami jeńców rosyjskich pod konwojem. Potem przez trzy kwadranse przeciskamy się rowem łącznikowym wiodącym od zrujnowanych zabudowań w pobliże Sanu, gdzie w okopach na wale przeciwpowodziowym strzelcy z k.u.k. TKJR 4 prowadzą gęsty ogień do znajdujących się naprzeciw Rosjan. Nasze kompanie zostają skierowane do przedłużenia lewego skrzydła i do zagęszczenia obsady okopów, kiedy tylko docieramy do pierwszej linii, naszym oczom ukazuje się żałosny widok: wszędzie w rowach i za nimi leżą przemieszane trupy naszych i rosyjskich żołnierzy. Zresztą już wchodząc do miasteczka widzieliśmy wielki rząd mogił z prostymi krzyżami, pod którymi spoczęli nasi towarzysze broni. (…) Muszę wcisnąć się między zwłoki Tyrolczyka i Rosjanina, żeby mieć dobre pole ostrzału i w takich okolicznościach zaczynam wypatrywać celów i strzelać w stronę wroga, nie żałując nabojów. Kiedy zapada zmierzch, wzajemny ostrzał jeszcze się wzmaga, mimo tego od strony rzeki nadbiega grupa nieuzbrojonych Rosjan z rękoma w górze. Nie strzelamy do nich, a oni dobiegłszy do naszych pozycji rzucają się na ziemię za wałem, by uniknąć ognia swoich.(...) Całość odnalezionych wspomnień planujemy zamieścić w całościowym opracowaniu na temat rozwadowskiej nekropolii wojennej, nad jakim pracujemy.
Równie ważne jest ustalenie, kto ostatecznie zaprojektował plan założenia rozwadowskiego cmentarza. Był to służący w przemyskiej c. i k. Inspekcji Grobów Wojennych jednoroczny ochotnik (Einjährige Freiwillige) inż. arch. Fried. Trzeba zwrócić uwagę, że ze względu na niedostatek środków finansowych i siły roboczej nie było to proste zadanie, ponieważ nie pozwoliło to na przenoszenie grobów masowych, stąd cmentarz mimo wprowadzenia centralnej osi z krzyżem - pomnikiem pozostał asymetryczny. Akcentem podziału przestrzennego stały się wielkie prawosławne krzyże ustawione na grobach zbiorowych żołnierzy rosyjskich, te zresztą wykonano z lepszego materiału (dębiny) dzięki czemu jeden z nich przetrwał do początków naszego wieku. Ze względu na koszty zrezygnowano z wprowadzenia ujednoliconych krzyży na pozostałych mogiłach, stąd różniły się one szczegółami w zależności od czasu ich wykonania. Przy urządzaniu cmentarza dokonano obniżenia i wyrównania terenu, wytyczono nasadzeniami jego centralną aleję i granice zewnętrzne czytelne częściowo do dziś, wreszcie wykonano płot ze sztachet drewnianych mocowanych do poprzeczek osadzonych na drewnianych słupkach – ten ostatni okazał się wielce nietrwały i już w latach 1924-26 zaczął się rozpadać.
Na koniec jeszcze refleksja natury prawnej – otóż nadal w mocy są przepisy ustawy z dnia 28 marca 1933 roku o grobach i cmentarzach wojennych, jakkolwiek od czasu jej uchwalenia parokrotnie je nowelizowano. Zgodnie z jej aktualnym brzmieniem (publikowanym w Dz. U. z 2017 roku, poz. 681), bez względu na własność terenu zajętego na takie obiekty, nadzór nad nimi nadal sprawuje Rzeczypospolita. Czynności nadzoru wykonywane są przez administrację państwową z pomocą władz samorządowych, a na utrzymanie i remont takich obiektów należą się tym ostatnim dotacje z budżetu wojewody. W przypadkach kiedy tytuł własności terenu przysługuje innym osobom prawnym (a z takim przypadkiem mamy do czynienia w Stalowej Woli Rozwadowie, gdzie parafia nie wiedzieć czemu w końcu 1998 roku przejęła działkę z cmentarzem wojennym) dotacja na utrzymanie, konserwację lub remont może być przekazana również stowarzyszeniom itp. za pośrednictwem władz samorządowych, wymaga to jednak wystąpienia tych ostatnich do Wojewody Podkarpackiego.
W naszym regionie przykładów dbania o takie obiekty na szczęście nie brak, a gminy takie jak np. Zaleszany wykorzystują w tym celu dotacje z budżetu województwa podkarpackiego. Warto by wreszcie podobną praktykę wprowadzić również w tak znaczącym ośrodku, jakim jest Stalowa Wola, zwłaszcza w przededniu 100. rocznicy zakończenia I wojny światowej, dzięki której możliwe było odzyskanie niepodległości w 1918 roku.