Uroczystość powtórnego pochówku poległych żołnierzy na cmentarzu wojennym Maniłowa
Treść
Polegli na Maniłowej. Zakończenie badań archeologicznych w leju po wybuchowym. Uroczystość powtórnego pochówku poległych żołnierzy w dniu 7.10.2023 r. na cmentarzu wojennym Maniłowa (Łysy Wiech, 810 m nmp), gm. Baligród, woj. podkarpackie
W tym roku, po raz drugi, w ramach „Projektu Maniłowa” zorganizowano systematyczne badania archeologiczne szczytu Maniłowej. Jak to wyglądało pokażę Wam na paru zdjęciach wykonanych przeze mnie na Manyłowej w dniu 25.09.br. O ile w ubiegłym roku badano znacznie rozleglejszy obszar w rejonie leja pozostałego po wysadzeniu pozycji rosyjskich w dniu 12.03.1915 r., to w tym roku skupiono się na samym leju, który jak wiadomo z dokumentów i relacji z epoki stał się wielkim masowym grobem poległych obu walczących stron. Jakkolwiek na dokładny raport badaczy przyjdzie jeszcze poczekać, to już można pokusić się o pewne elementy analizy, zwłaszcza jeśli odniesiemy się do źródeł historycznych. Może najpierw suche liczby – w 2022 roku odnaleziono szczątki 124 poległych rozproszone na terenie szczytu. Charakter znalezisk z ub. roku wskazywał w większości na tzw ‘pochówki przypadkowe’ (wg mojej terminologii – patrz moje wcześniejsze materiały nt. Bieszczadów), prowizoryczne płytkie pochówki na polu walki czy wręcz samoistne działanie sił przyrody. Odmienna była sytuacja w tym roku – wyniki wykopalisk pokazują, że w tym miejscu mieliśmy do czynienia z celowym działaniem podjętym w 1915 r. Ogółem z leja wydobyto szczątki wskazujące na kolejnych 400 poległych osób. Zorganizowana staraniem SEH „Galicja” uroczystość powtórnego pogrzebu odbyła się w dniu 7.10. na szczycie Maniłowej na założonym tam w 2021 r. cmentarzu wojennym, tak jak zapowiadałem to wcześniej. Trzeba zaznaczyć, że Stowarzyszenie aktywnie wspierało również same prace archeologiczne. Już parę dni temu członkowie SEH Galicja przygotowali wykop masowego grobu do uroczystości powiększając go i wykładając gałęziami jedliny. Szczątki żołnierzy złożono do wykopu w 30 drewnianych skrzyniach. Pogoda dopisała, w ceremonii jak możecie zobaczyć uczestniczyło nieco ponad 100 osób, w tym przedstawiciele władz gminy, Nadleśnictwa, potomkowie jednego z poległych tu żołnierzy, a nawet jeden członek korpusu dyplomatycznego. Przebieg samej uroczystości pokazuje kilka załączonych zdjęć.
Co jednak mówią dokumenty? O wykorzystaniu leja w charakterze miejsca pochówku mówi się w meldunkach walczącego tu k.k. LIR 24, wspominając, że w leju pochowano 800 żołnierzy, dalszych 200 poległych pozostawiając na zewnątrz. Bardzo wiarygodnym źródłem w tej mierze jest publikowana przez mnie wcześniej relacja Eduarda Pichlera, d-cy plutonu w kk LIR 24. Zapisał on bowiem: 17 marca zaczyna nas luzować kuk IR 34. Odchodząc do rezerwy postanawiamy zobaczyć krater po wybuchu. Jest głęboki na prawie 8 m i mniej więcej trzy razy tak szeroki. W dole spoczywa ze 200 poległych, którzy tu znaleźli miejsce wiecznego spoczynku. Wszędzie dookoła na śniegu i pod śniegiem natykamy się na zwłoki poległych, muszą ich być chyba setki. Tytułem komentarza warto dodać, że Pichler będący w cywilu policjantem, miał dużą praktykę w opisie miejsc zdarzenia, w których dokonano przestępstwa, stąd jego świadectwo jest wyjątkowo wiarygodne.
Kolejnym świadectwem z epoki jest zapis z dziennika działań bojowych rosyjskiego 137 pp, tego samego, który poniósł wysokie straty w wyniku ataku minowego. Kiedy w końcu marca, oficerowie 137 pp przeprowadzili rekonesans miejsca walk na kocie 810 m, znaleźli na szczycie "krater szeroki na 10 metrów i głęboki na kilka sążni", na którego dnie "leżało około 600 ciał Rosjan i Austriaków".
Jednakże autorzy wspomnianych informacji opierali się wyłącznie na pobieżnych szacunkach i bynajmniej nie dysponowali odpowiednim przygotowaniem, by były one wiarygodne. Zestawienie podawanych danych i wyliczenie średniej z przytoczonych 3 szacunków dawałoby liczbę zbliżoną do 533. Biorąc pod uwagę liczbę szczątków znalezionych w ubiegłym roku i podczas obecnych badań archeologicznych otrzymalibyśmy 524 poległych, zatem podany średni szacunek okazał się bliski stanowi faktycznemu.
Podczas wykopalisk stwierdzono, że pochówki w leju były dwojakiego rodzaju. W górnej części leja szczątki były ułożone w sposób w miarę uporządkowany, a sądząc po zachowanych resztkach wyposażenia i obuwia, w warstwie wierzchniej przeważali żołnierze austro-węgierscy, tu też znaleziono parę Legitimationskapseln („nieśmiertelników). Natomiast w dolnej części położenie szczątków wskazywało że były one tu wrzucane bez ładu i składu, mówiąc potocznie „jak leci”. Niewątpliwie ta część grobu masowego powstała zaraz w pierwszych dniach po wysadzeniu szczytu, kiedy pośpiesznie zebrano zwłoki i zepchnięto je do leja. Na razie nie jest jeszcze jasne, kiedy powstały pochówki w górnej części leja: czy zwłoki zostały tam złożone w okresie między wybuchem a przed wydaniem rozkazu o odwrocie, czy też nastąpiło to już po 28 marca 1915 r.. Podobnie na razie nie da się jeszcze z całą pewnością podać ilu pochowano tu żołnierzy armii austro-węgierskiej a ilu armii rosyjskiej, choć wstępne szacunki istnieją.
Wg listu jaki Obst Balling, dowódca kuk IR 85, wysłał do rodziców Lt Hansa Stoefflera, poległego 28.02 podczas pierwszego szturmu Maniłowej, pochówki żołnierzy pułku miano zorganizować dopiero po przejęciu pozycji przez kk LIR 24 i po całkowitym zajęciu szczytu po wybuchu. Przy tym dowódca pułku zapewniał rodziców poległego, że ich syn miał jakoby zostać pogrzebany w grobie podwójnym wraz z Hptm. Bohmem. Być może jakieś odrębne pochówki (przynajmniej) oficerów kuk IR 85 zorganizowano, mogły by to potwierdzić zdjęcia wykonane na szczycie Manyłowej w rok po wydarzeniach, pokazujące krzyże ustawione na zasypanych ziemnych mogiłach. Jednak poszlaką wskazującą, że w leju spoczęli również polegli oficerowie, są znalezione przy jednych szczątkach oprawione szkła okularowe od typowego w epoce „cwikera”. Wspominane wyżej krzyże, którymi oznaczono mogiły widoczne na zdjęciach mogły być zaś równie dobrze ustawione w miejscach uporządkowanych jesienią 1915 r. pod kierownictwem żandarmów z Baligrodu.
Powinniśmy spróbować rozstrzygnąć, czy chodziło w tym przypadku o działalność rosyjskich drużyn pogrzebowych, o których wspominał gen. Henning de Michaelis, czy też ostateczne uporządkowanie miejsca pochówku w leju miało miejsce dopiero jesienią 1915 r. kiedy to wykorzystując pracę jeńców rosyjskich zadanie to wykonała żandarmeria z Baligrodu. Być może uda się również tą sprawę wyjaśnić w raporcie, jaki będzie opracowany po badaniach. To, że pochówkiem zajęli się Rosjanie jest wg mnie mniej prawdopodobne, pochówki wykonane przez nich w tym rejonie pozostały głównie w dolinach. Przeczy temu również fakt braku Legitimationskapsel przy przeważającej części zwłok żołnierzy austro-węgierskich (znaleziono ich tylko 4, z czego 3 kartki dały się odczytać). Tymczasem zabieranie „nieśmiertelnika” poległym żołnierzom było standardową procedurą, której w armii austro-węgierskiej starano się bezwzględnie przestrzegać (choć zapewne czasem z zamarzniętych zwłok nie dawało się go już odzyskać). Tak w ogóle, jak pokazują zdjęcia wykonane pod koniec marca 1915 r, na nie tak odległej od Manyłowej Kiczerze Sokolickiej (jedno załączam), procedury nakazujące uporządkowania pobojowiska przez prowizoryczny choćby pochówek poległych, były w Karpatach przestrzegane, o ile tylko strona austro-węgierska zostawała panem placu boju.
Pochówki na Maniłowej w świetle dokumentacji c. i k. Inspekcji Grobów Wojennych Przemyśl (archiwalia z DALO Lwów i KA Wiedeń)
Najbardziej wiarygodne są dokumenty z inwentaryzacji pobojowiska prowadzonej od lata do jesieni 1915 r. przez posterunek c.k. Żandarmerii Krajowej w Baligrodzie. Opisując pod koniec roku działki na Maniłowej należące do gruntów wsi Łubne, żandarmi wykazali 25 grobów, z czego tylko jeden był grobem pojedynczym. Otrzymały one numerację kolejną od 34 do 59, przy czym 4 groby masowe duże wskazano jako zawierające wyłącznie pochówki Rosjan. Co do jednego z grobów wiadomo, że spoczywali tu żołnierze austro-węgierscy jak i rosyjscy, a w kolejnym wyłącznie żołnierze austro-węgierscy. 15 kolejnych mogił masowych określono jako groby z pochówkami NN. żołnierzy. Uderza kompletny brak informacji o ilości pochowanych w poszczególnych mogiłach zbiorowych, zapisek taki pojawił się tylko odnośnie jednego z pochówków żołnierzy rosyjskich, w którym miało spoczywać 40 poległych. Niejasne jest też kiedy powstały wspomniane mogiły – w adnotacji z 30 grudnia 1915 r., podpisujący Katasterblatt Gend. Wchtm. Michał Branowski, komendant posterunku k.k. LG Baligród, jako czas założenia ww opisanych grobów wskazał listopad 1915 r. – sugerowało by to, że w tym właśnie okresie, zapewne korzystając z kontyngentu jeńców rosyjskich, pod nadzorem żandarmów porządkowano pobojowisko. Do spisu katastralnego sporządzono szkic położenia mogił, oryginał w lwowskim archiwum się nie zachował, to co pokazuję, to jego zachowana kopia sporządzona ok. 1923-5 przez posterunek Policji Państwowej w Baligrodzie na podstawie oryginału.
2 groby pojedyncze oznaczone numerami porządkowymi 77 i 78 zinwentaryzowano dopiero 16 maja 1916, fakt że pochowano w nich żołnierzy kuk IR 94 wskazuje, że pochodziły one jeszcze z pierwszej fazy walk o Manilową (23.01.- 16.02.1915) kiedy ponoszone tu straty były niewielkie. Co ciekawe do tego katastru dołączono odrębny szkic położenia obu obiektów, znajdowały się one na stoku opadającym ku Łubnemu.
W zbiorze dokumentów po Inspekcji Przemyskiej znajduje się również spora ilość kart katastralnych odnoszących się do poległych żołnierzy, głownie kuk IR 34 i kuk IR 32 większość z nich pochodzi jednak dopiero z okresu po 22 września 1916 r., a niektóre nawet z 1918 r. Ich analiza wskazuje na wtórny charakter – powstawały na podstawie materiałów przesyłanych do Przemyśla przez macierzystą jednostkę, a w wielu przypadkach, zwłaszcza przy informacji o oficerach, pojawiają się dodatkowo późniejsze adnotacje o pochówku w Jabłonkach. O ich wtórnym charakterze świadczy określenie miejsca śmierci jako „Manilowa” i „hinter der Schwarmlinie” – czyli właściwie „wszędzie i nigdzie”, bo cóż właściwie znaczy „za linią tyralierską”? .
Podobny zbiór, tym razem kart ewidencyjnych grobów, zawierających jedynie dane osobowe i ogólne miejsce pochówku (Manilowa Höhe bei Jablonki) zachował się w wiedeńskim Kriegsarchiv. Dotychczasowe wyniki badań archeologicznych oraz wyniki inwentaryzacji z jesieni 1915 r. przeczą, że żołnierze ci mieli groby pojedyncze – fakt odnalezienia „nieśmiertelników” żołnierzy kuk IR 34 właśnie w gigantycznym grobie masowym w leju potwierdza, że żołnierzy tego pułku chowano właśnie w grobach masowych lub „dokonywała” tego sama przyroda. Nie zmienia to faktu, że jest to cenne źródło pozwalające na uzyskanie danych osobowych tych żołnierzy – lista poległych kuk IR 34 została już ustalona i opublikowana w moim poście z 7 maja 2022 na FB Fundacji Przywróćmy Pamięć. Obecnie powinna ona znaleźć się w formie tabliczki, na jednym z modrzewiowych krzyży, jakie stoją dziś na cmentarzu na Maniłowej. Podobnie należy uczynić z danymi poległych z innych jednostek, jakie udało nam się ustalić w ramach Zespołu Badawczego „Projektu Maniłowa” i opublikować na FB lub naszej stronie www. Bo w mojej ocenie to jeden z ważniejszych celów jakie należy zrealizować – musimy wreszcie wyrwać z niepamięci, tych którzy polegli w Karpatach. No i mogiła zawierająca szczątki 400 poległych musi zostać zwieńczona monumentalnym krzyżem wzorowanym na tych z epoki.
Materiały po Inspekcji Przemyskiej dotyczące Kołonic podają, że do mieszkańców tej wsi należało kilka działek leśnych na południowych stokach Maniłowej, na których znalazło się w sumie 20 grobów, głównie pojedynczych, w których pochowano żołnierzy z jednostek walczących w różnych okresach o szczyt Maniłowej, w tym co ciekawe, 2 mogiły poległych jeszcze w końcu stycznia 1915.
Odrębnym zagadnieniem jest problem tzw. komasacji prowadzonej przez Wydział Robót Publicznych Urzędu Wojewódzkiego we Lwowie. W świetle przebadanych dokumentów masyw Maniłowej został pominięty podczas prac prowadzonych tu od lata do jesieni 1929 r. przez niejakiego Jan Świecarza na polecenie Dyrektora WRP do spółki z niejakim Franciszkiem Tatusiem. Historię tę opisałem po części na naszym FB w poście „Co stało się z kwaterą wojenną z lat 1914-15 w Baligrodzie?” z 19 grudnia 2022 r. Wygląda na to, że „przodownik drużyny robotniczej” Świecarz, który m.in. miał przenieść mogiły z rejonu Maniłowej na cmentarze w pobliskich miejscowościach, nie zadał sobie nawet trudu udania się na strome stoki górskie w celu stwierdzenia stanu faktycznego, co skwitował odręczną notatką, że mogiły tutejsze zostały przeniesione do Baligrodu(głównie) i Bystrego podczas przeszukiwań pobojowiska zarządzanych w latach 1923-26 przez baligrodzki posterunek Policji Państwowej. Tyle, że głównym celem tych działań było tak naprawdę zbieranie z pobojowiska pozostałej amunicji i broni, ekshumacji dokonywano niejako ubocznie, jeśli przy okazji natykano się na szczątki żołnierskie lub miejsca pochówków. Tak w ogóle pretekstem do tego działania była chęć odcięcia miejscowej ludności od źródła zaopatrzenia w broń i amunicję używane do powszechnego tu kłusownictwa, a nie działalność komasacyjna. Z opisanego względu należy(sic!) kontynuować rozpoznanie stoków Maniłowej metodami eksploracyjnymi i w przypadku trafienia na kolejne miejsca pochówku, przenosić szczątki na szczytowy cmentarz wojenny.
W każdym razie stan zaawansowania moich prac badawczych opartych o zachowane dokumenty, przeprowadzone wykopaliska archeologiczne i eksploracje pozwalają wreszcie na próbę syntetycznego ujęcia zagadnienia strat w walkach o masyw Maniłowej, co też postaram się uczynić w miarę posiadanego czasu. Na dzień dzisiejszy posiadane dane wskazują już, że ilość poległych w tym rejonie była niższa niż dane powielane, zwłaszcza w popularnych opracowaniach. Typowym przykładem metody „ctrl+V” jest ten cytat:
„Starcie dwóch mocarstw pociągnęło za sobą straty w ludziach idące w dziesiątki tysięcy poległych oraz zmarłych z ran i chorób”
odnoszący się do walk o Maniłową, jaki za pomocą wyszukiwarki możecie bez problemu znaleźć na różnych portalach internetowych. Rzecz jasna, straty łączne obejmujące rannych, chorych i jeńców wojennych były wysokie i to one budowały powszechne przekonania o ich wysokości w epoce. Do tego dochodziła nadspodziewanie wysoka liczba osób uznawanych za zaginione(MIA), te jednak najczęściej po pewnym czasie odnajdowały się w obozach jenieckich. Niemniej znacznie większy odsetek osób uznanych za „vermisst/propawszy bez wiesti” faktycznie umierał na pobojowisku, jeśli porównać to do innych odcinków frontu wschodniego. Był to skutek w równej mierze niezwykle surowej zimy 1914/15 jak i trwających nieprzerwanie przez ponad 2 miesiące prób ofensywnego działania, podejmowanych właśnie tu przez obie strony.
Tomasz Nowakowski, płk SG w rez.