Przejdź do treści
Fundacja Przywróćmy Pamięć
Przejdź do stopki

Powraca odrestaurowany nagrobek żołnierza z I wojny światowej!

Treść


Tomasz Nowakowski, płk SG rez.

Zastrzeżenie o prawach autorskich: wykorzystanie możliwe z podaniem autora i strony  http://www.przywrocmypamiec.pl/


Jeden z celów jakie stawialiśmy sobie na ten rok, został po długich staraniach właściwie osiągnięty. Chodzi o nagrobek z mogiły nr 225 cmentarza wojennego. Był to grób podwójny w którym spoczęło 2. poległych żołnierzy cesarsko-królewskiego 17 pułku Obrony Krajowej „Rzeszów”. W czasach pokojowych pułk stacjonował właśnie w Rzeszowie, a poborowi odbywający w nim służbę, powoływani byli mniej więcej z terenu dzisiejszego województwa podkarpackiego. Z tego względu oprócz służbowej niemczyzny, w pułku obowiązywał język  polski.

 

 


Nagrobek Władysława Bożka
podczas prac renowacyjnych

Sam nagrobek został postawiony w latach 1916 -18 przez rodzinę jednego z poległych, Władysława Bożka, urodzonego w 1886 roku pod Przeworskiem. Ponieważ Infanterist Bożek należał do tzw. rezerwy zapasowej, nie odbył normalnej służby wojskowej przed 1914 r., a jedynie przechodził przeszkolenie podczas letnich ćwiczeń organizowanych co parę lat. Zmobilizowany po wybuchu wojny odbył krótkie przeszkolenie w batalionie zapasowym i w składzie II marszbaonu trafił we wrześniu 1914 r. na front. Tu przydzielono go do 11. kompanii polowej i walcząc w jej szeregach poległ 9 października 1914 roku, a więc dokładnie w dniu, kiedy wojska austro-węgierskie (jednostki wchodzące w skład 45 Dywizji Piechoty Obrony Krajowej), odzyskały Rozwadów, od 16 września 1914 r. znajdujący się w rękach Rosjan. Trzeba zaznaczyć, że miały wówczas miejsce jedynie niewielkie potyczki ze strażami tylnymi cofającego się przeciwnika, m. in. landwerzyści otoczyli i zmusili do poddania się w rejonie obecnego cmentarza cały szwadron rosyjskiej kawalerii. Akurat kompania w której służył Bożek szła jako straż przednia i zapewne dlatego straciła kilku ludzi, być może w wyniku ostrzału przez rosyjską artylerię.

            Już wiosną ubiegłego roku zdecydowaliśmy się oddać zachowane fragmenty do konserwacji, bo ok. 2015 roku nagrobek przewrócił się i leżał na ziemi w częściach.  Na początku tego roku uzyskaliśmy pozwolenie na konserwację od Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, ale starania o środki i dotację z funduszy wojewódzkich przeciągnęły się na tyle, że pieniądze na ten rok budżetowy zostały już rozdysponowane przez Wojewodę Podkarpackiego. Wtedy jednak z pomocą przyszły nam władze miasta, przy czym w sprawę zaangażował się Prezydent Stalowej Woli, a  przyznanie środków poparła Rada Miasta, za co w tym miejscu pragnę wszystkim gorąco podziękować. Uzyskana dotacja pozwoli na zakończenie prac i do jesieni jeden z trzech nagrobków zachowanych na cmentarzu wojennym odzyska pierwotny blask. Zgromadzona przez nas dokumentacja archiwalna niestety nie obejmuje treści inskrypcji, jaką pierwotnie rodzina umieściła na nagrobku. Z tego względu  zdecydowaliśmy się na wyrycie na odtwarzanej tablicy napisu zbliżonego treścią do znajdującego się na pobliskim obelisku Jana Mędlowskiego, poległego trzy dni później. Będzie on brzmiał następująco: „Tu spoczywa/Władysław Bożek/w 28 roku życia/padł bohatersko w walce/9 października 1914/ Prosi o modlitwę”.

Ponadto w przyszłości przed nagrobkiem planujemy umieszczenie najbardziej typowej dla okresu 1915-18 szaroniebieskiej tabliczki owalnej o treści: „Ers. Res. Inft./Władysław Bożek/k.k. LIR 17/ *1886, Łopuszka/ + 9.10.1914”.

            Kolejną sprawą, o której warto wspomnieć, jest dalsze pogłębienie stanu wiedzy dotyczącej nagrobka Karla Bauera. Jego istnienie od początku stanowiło samo w sobie poważny problem badawczy, całą rzecz zainteresowani mogą prześledzić we wcześniejszych materiałach umieszczanych na naszej stronie. Co prawda prowadzone badania pozwoliły wyjaśnić już wiele kwestii, ale nadal problematyczne było skąd i dlaczego akurat w tym miejscu pojawił się okazały nagrobek postawiony przez rodzinę poległego  w dniu 2 listopada 1914 roku młodego oficera c. i k. 1 baonu strzelców. Z relacji przekazanych przez moich nieżyjących dziadków wynikałoby, że powstał już w okresie międzywojennym. Wielokrotnie dyskutowaliśmy o tym z Kol. Witoldem i pewnego razu w takiej dyskusji pojawił się pomysł, by dokładnie zbadać nagrobek pod kątem inskrypcji umieszczanych zazwyczaj na swych wyrobach przez kamieniarzy. Byłem przekonany że coś znajdziemy, choć ze względu na pochodzenie poległego, stawiałem hipotezę, że będzie to jakiś warsztat węgierski. Tymczasem kiedy Kol. Witold wykonał niemal kryminalistyczne badania elementów nagrobka, odnalazł inskrypcję wykonawcy z Krakowa! Okazuje się, że nagrobek powstał w zakładzie kamieniarskim Braci Trembeckich działającym od drugiej połowy XIX wieku, do co najmniej końca II wojny światowej. Jak ustaliliśmy, firma mająca siedzibę niedaleko Cmentarza Rakowickiego, specjalizowała się w dostarczaniu i montażu najnowszych wzorów nagrobków i rzeźb nagrobnych na terenie całej Galicji, a po 1918 r. również na terenie całej Polski. O ile zachowały się jakieś dokumenty z jej działalności, jest szansa ustalenia kto i kiedy zamówił nagrobek, bo wykonanie go w Krakowie a następnie transport do Rozwadowa i montaż na miejscu, stanowił spore wyzwanie. Taki sposób powstania tłumaczy też jego obecne posadowienie, jego bezpośredni wykonawcy nie dysponowali wiedzą, że Karl Bauer spoczywa w zbiorowej mogile nr 5, a zatem usytuowali swoje dzieło w kwaterze oficerskiej, choć w orientacji prostopadłej do istniejących tam 6 mogił, w tym jednej podwójnej (oznaczonych numerami 285, 286, 287, 289 a i b, 299 oraz 300).

            Badając dokumenty z archiwum wiedeńskiego i krakowskiego natrafiłem też na sprzeczność dotyczącą grobu oznaczonego nr 139 – raz wykazywano, że spoczywa w nim Lt. Klingenbrauer z k.k. LIR 8, a w innym miejscu znalazłem zapis o Jg. Götze z niemieckiego 19 Res. Jäger Baon – obydwaj zmarli z ran latem 1915 roku, w ulokowanym w klasztorze Kapucynów Szpitalu Polowym 6/9. Ostatnio jednak, kiedy przeszukiwałem ogłoszenia sądowe w sprawach uznania za zmarłego publikowane w prasie austriackiej, przypadkiem trafiłem na krótką notatkę o następującej treści (w tłumaczeniu): 6 sierpnia 1915 roku został ciężko ranny podczas ofensywy na Lublin Fhr dR Franz Klingenbrauer z  k.k. LIR 8. Rana postrzałowa pleców była tak ciężka, że zmarł 21 sierpnia w Szpitalu Polowym 6/9 w Rozwadowie. Był synem znanego mistrz murarskiego Karla z Zwettenberg, pracował jako nauczyciel. 10. tego miesiąca rodzina sprowadziła zwłoki syna i 12 marca 1917 roku złożono zwłoki do grobu rodzinnego przy licznym udziale najbliższych, w asystencji wojskowej żołnierzy miejscowego oddziału wartowniczego.

            Tym samym jest to drugi przypadek ekshumacji poległego żołnierza z rozwadowskiej nekropolii, trzeba od razu skomentować, że procedura ta była rzadko stosowana i wymagała pokonania wielu formalnych przeszkód. Regulowało to zarządzenie gen. Franza Kanika, Szefa Tyłów c. i k. Armii, wydane jeszcze w końcu 1914 r. Ekshumacje miano traktować jako wyjątek, wymagały uzyskania zgody właściwej komendy etapów, należało je przeprowadzić wyłącznie na koszt rodziny poległego, z minimalnym angażowaniem władz wojskowych, a można je było przeprowadzać wyłącznie w okresie od późnej jesieni do wczesnej wiosny, przy niskich temperaturach powietrza. To tłumaczy dlaczego było ich relatywnie niewiele, a na cmentarzu rozwadowskim zdarzyło się to jedynie dwa razy. Jednocześnie z całą pewnością w grobie nr 139 spoczął Jg. Adalbert Götze, urodzony w 1870 roku na Zamku Vippach w Niemczech.

            Tradycyjnie sygnalizuję kolejny problem badawczy: otóż w części cmentarza wojennego, zagarniętej w swoim czasie pod pochówki cywilne, zachował się grób ppor. Stefana Białousa z 205 pp, który zginął w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Faktycznie oficer ten poległ 8 sierpnia 1920 roku w rejonie Pułtuska. I właśnie w Pułtusku wymieniono go na tablicy umieszczonej na mogile zbiorowej poległych w wojnie 1920 roku. Najprostszym wyjaśnieniem byłoby przyjęcie, że rodzina ekshumowała jego zwłoki po zakończeniu wojny, a w Rozwadowie jako żołnierza pochowano go na cmentarzu wojennym. Znacznie mniej prawdopodobne jest, że grób miał charakter symboliczny. Może żyje ktoś z potomków rodziny porucznika Białousa, kto mógłby nam to wyjaśnić?

             Z interesujących zdarzeń w ostatnim okresie należy wymienić fakt ustawienia tablicy zawierającej m. in. historię cmentarz wojennego nr XX okręgu Tarnobrzeg w Skopaniu i listę pochowanych tam znanych spośród 42 poległych, w czym niektórzy członkowie naszego zespołu wspomogli inicjatywę miejscowych pasjonatów i mieszkańców. Ruszyły też badania archeologiczne cmentarza nr XVIII okręgu Nisko w Domostawie. Ten niewielki cmentarzyk o powierzchni 75 m², kryje zwłoki 23. żołnierzy poległych w lipcu 1915 roku. Spoczęli oni w 13 mogiłach /7 pojedynczych i 6 zbiorowych/, 10 spośród pochowanych było żołnierzami armii rosyjskiej. Jak większość nadsańskich cmentarzy nie doczekał się on form monumentalnych, a jedynie ogrodzenia z drewnianych żerdzi, w bliższych nam czasach ustawiono na nim metalowy krzyż i głaz narzutowy z tablicą pamiątkową o bardzo ogólnej treści. Po zakończeniu prac archeologicznych szczątki poległych mają być pochowane na miejscowym cmentarzu. Możemy oczekiwać, że wyniki wykopalisk będą pokazane w ramach wystawy poświęconej 100. rocznicy zakończenia I Wojny Światowej.

            Warto przy tej okazji poświęcić chwilę uwagi funkcjonowaniu sąsiedniego okręgu cesarskiego i królewskiego cmentarnictwa wojskowego – Niska. Podczas prowadzonych przez nas szeroko zakrojonych badań archiwalnych okazało się, że brak jest właściwie materiałów dotyczących okręgu Nisko. Prawidłowość ta dotyczy zarówno lat 1915 – 18, jak i okresu II Rzeczypospolitej, gdzie jak wynika z dokumentów, a raczej ich całkowitego braku, miejscowy starosta wręcz nie odpowiadał na pisma Wojewody Lwowskiego(!). A przy tym w powiecie niskim  po 1930 roku podjęto szeroko zakrojoną akcję komasacji mniejszych cmentarzy wojennych – szczątki poległych przenoszono w wybrane miejsca, jednym z głównych stały się Barce. 

            Tymczasem, jak pokazują moje badania, właśnie okręg niski miał początkowo szansę stać się wręcz wzorcowy w zakresie urządzania, utrzymania i dokumentowania cmentarzy wojennych. Już w okresie sierpień - październik 1915 roku miejscowa żandarmeria zewidencjonowała i oznaczyła 1050 grobów pojedynczych i zbiorowych. Z jednostki etapowej Landsturmu stacjonującej w Nisku wydzielono pluton,  który z pomocą jeńców rosyjskich ekshumował pojedyncze mogiły, przenosząc poległych głównie na dzisiejszy cmentarz w Barcach, gdzie ostatecznie spoczęło 467 żołnierzy, w tym 310 rosyjskich. Na podjęcie tych prac wywarł duży wpływ kapelan polowy stacjonującego od lata 1915 w Nisku 4 Szpitala Epidemiologicznego, ks. Anton Wörndle, w każdym razie na 1 listopada 1915 gotowe były cmentarze w Barcach i Podwolinie, na każdym z grobów stanął stolarskiej roboty krzyż z blaszaną tabliczką, na której umieszczono posiadane dane poległych. We Wszystkich Świętych 1915 roku odprawiono na obu cmentarzach uroczyste msze polowe, a same obiekty poświęcono. Kapelan Wörndle zamówił nawet kamienne tablice z inskrypcjami upamiętniającymi poległych, miały one trafić na zakładane cmentarze, a prace kontynuowano na kolejnych obiektach, w tym w Racławicach, do wiosny 1916 roku. Niestety właśnie wtedy inicjator przedsięwzięcia zmarł, zaraziwszy się od jednego z pacjentów chorobą zakaźną. Wygląda jednak na to, że nie znalazł się równie zaangażowany kontynuator jego dzieła. Późniejsze działania żołnierzy Inspekcji Przemyskiej cechowała już tylko biurokratyczna rutyna, a i to nie najwyższych lotów, jak można wynosić z przeglądu dokumentów zachowanych w wiedeńskim Archiwum Wojennym.

            Kończąc, jeszcze raz poddaję pod rozwagę konieczność stworzenia w regionie nekropolii wojennej z prawdziwego zdarzenia, dokąd mogły by trafiać ekshumowane szczątki żołnierzy Wielkiej Wojny. Jak pokazują podejmowane w ostatnich latach prace ekshumacyjne w Żdziarach  i Domostawie, posiadanie centralnego cmentarz wojennego dla regionu Nadsania niedługo może stać się koniecznością. Pamiętajmy, że na cmentarzach wojennych z lat 1914-18 w okręgu tarnobrzeskim spoczęło 3592,  a w okręgu niskim 1758 żołnierzy obu walczących stron. Liczbę tą, ze względu na specyficzne warunki, w jakich toczyły się walki (w obwałowaniach Sanu), należy zwiększyć o dalsze  10 %  tych, którzy spoczęli w zupełnie przypadkowych miejscach, głównie na terenach zalewowych. Mając to na względzie, poddaję pod rozwagę przekształcenie cmentarza wojennego w Stalowej Woli – Rozwadowie właśnie w takie szczególne miejsce, dokąd mogłyby trafiać szczątki poległych Wielkiej Wojny. Tym bardziej, że średnio 11 % spoczywających na naszych cmentarzach wojennych żołnierzy, to przodkowie dzisiejszych mieszkańców województwa podkarpackiego...


 

50684