Śmietnik w mogile
Treść
Oddział UPA spacyfikował wieś 30 sierpnia 1943 roku. Dziś to odludzie, na które dotrzeć można tylko samochodem terenowym lub pieszo.
– To była wioska żołnierzy, którym Piłsudski dał te ziemie. Źródła mówią, że liczyła ok. 600 osób. Z relacji tych, którzy przeżyli rzeź, wiemy, jak ta osada wyglądała. Był kościół, szkoła leżąca w pobliżu strzelnicy wojskowej. Mieszkańcy mieli swoje Towarzystwo „Sokół”. Dziś w tym miejscu rośnie las – relacjonuje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” prof. Andrzej Kola, który pierwsze sondażowe badania w tym miejscu rozpoczął 12 lat temu. Ich efekt to lokalizacja zbiorowej mogiły.
– W 2001 r. część kości znaleziono na powierzchni. Wykonano 9 odwiertów sondażowych za pomocą świdra geologicznego i natrafiono na mogiłę szeroką na mniej więcej 3-4 metry i długą na 10-12 metrów. Później sprawa ucichła. Długo trwało, zanim udało się przeprowadzić prace ekshumacyjne. Dopiero w tym roku w wyniku wysiłku podjętego przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa i pana dr. Leona Popka z IPN, którego dziadek zginął w Starym Gaju, a reszta rodziny w Ostrówkach, prace wznowiono – wskazuje Michał Siemiński, kierujący pracami w Starym Gaju.
Ekipa z Polski jest tu od 9 września. Założono wykop (4 na 14 m) i ściągnięto 30-centymetrową warstwę humusu, wtedy zaczęły pokazywać się pierwsze luźne kości.
– Potem, gdy zaczęliśmy doczyszczać powierzchnię wykopu, okazało się, że w jego centralnej części, mniej więcej w środku mogiły, został wykopany dół pod śmieci, które potem zostały tam wrzucone. Miał mniej więcej 6 m długości, ok. 3,5 m szerokości i do 1 m głębokości. Przez ten śmietnik dwie trzecie mogiły uległo zniszczeniu – zaznacza archeolog.
Najwięcej dzieci
Pod śmietnikiem archeolodzy natknęli się na kilka szkieletów w układzie anatomicznym. Reszta szczątków była bardzo zniszczona. Z ich obserwacji i analizy przedmiotów wywnioskowano, że ofiar nie zastrzelono w miejscu pochówku, czyli rowie strzelniczym.
– Okazało się, że jednak faktycznie, jak mówiły zeznania świadków, rozstrzelano ich gdzieś na terenie szkoły, a zwłoki zaciągnięto do rowu i przysypano warstwą ziemi – mówi Siemiński.
Z ustaleń antropologa wynika, że w grobie zachowały się szczątki 80 osób.
Dzieci w wieku do 7 lat – 11
Dzieci w wieku 7-15 lat – 18
Juwenis, czyli 15-19 – 12
– Dorosłych, których wiek w chwili śmierci został oszacowany od 20. do 35. roku życia, naliczyłam 31, dorosłych w wieku 35-50 lat – 4 osoby, 55-60 lat – 3 osoby, i 1 osobę, która w chwili śmierci mogła mieć ponad 60 lat – wylicza antropolog dr Iwona Teul-Świniarska z Zakładu Anatomii Prawidłowej i Klinicznej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.
To szacunkowa tzw. minimalna liczba ofiar, w dole może być więcej ciał. Spójność anatomiczna szkieletów w jamie nie została zachowana, to uniemożliwiło eksplorację i analizę pojedynczych osób. W takiej sytuacji stosuje się inne metody.
– Robiłam to na podstawie ilości kości czołowych i potylicznych oraz zliczania kości długich. Należy jednak brać pod uwagę, że dzieci w wieku 0-2 lata mogło być więcej, co najmniej 10 osób. Wskazuje na to bardzo duża ilość zniszczonych trzonów kości długich, które były maleńkie. Te dzieci zginęły, nie mając skończonego jednego roku życia. Trzeba też brać pod uwagę, że niektóre kobiety, które zginęły, były w ciąży – dodaje dr Teul-Świniarska.
Analiza struktury płci wykazała, że w grobie było więcej kobiet (37 proc.) niż mężczyzn (11 proc.); większość to młode matki z małymi dziećmi.
Jak zginęli? Niewykluczone, że przez rozstrzelanie. Ale na czaszkach i innych kościach nie znaleziono śladów po kulach. Być może oprawcy strzelali w klatkę piersiową i brzuch? Sporo czaszek ma uszkodzone części twarzowe.
– Ci ludzie mogli zginąć od ciosu zadanego jakąś inną bronią. Na kościach długich nie znalazłam jednak na to ewidentnych dowodów w postaci ucięć czy innych uszkodzeń – tłumaczy dr Teul-Świniarska.
Na trzech czaszkach, w tym dziecka, zlokalizowano widoczne wgłębienie – ślad po uderzeniu jakimś przedmiotem.
Doktor Teul-Świniarska specjalizuje się w paleopatologii, stąd badania, które miały określić kondycję fizyczną ofiar w chwili śmierci. Analiza wykazała, że byli to młodzi, zdrowi ludzie, niechorujący na gruźlicę, niemający nawet próchnicy zębów.
Dwieście nazwisk
Ustalono już ok. 200 nazwisk ofiar ze Starego Gaju. Nie wiadomo jednak, czy wykop śmietnikowy zniszczył szczątki pozostałych 120, czy pogrzebano je w innym miejscu. Ukraińcy spieszyli się z egzekucją Polaków, ponieważ zbliżał się front niemiecki.
– To nie było tak, jak we Włodzimierzu Wołyńskim, gdzie NKWD strzelało indywidualnie do każdego, ale bardziej na zasadzie plutonu egzekucyjnego. Stawiano ludzi przy ścianie czy nawet w otwartym polu i rozstrzeliwano, nie celując bezpośrednio w głowę – dodaje archeolog.
Przy szczątkach nie znaleziono zbyt wielu przedmiotów. – Te, które wykopano, to typowe rzeczy codziennego użytku: aluminiowe grzebienie, medaliki, różańce, krzyżyki, guziki, mydelniczka, spinki do włosów, sprzączki od pasków, monety z 1937 r., fragmenty zegarka kieszonkowego, obrączki, zapalniczka – wymienia historyk Adam Kuczyński pracujący nad ich czyszczeniem i dokumentacją.
Każdy przedmiot jest fotografowany, ma swoją kartę z opisem.
Na to, by dokładnie przesiać każdą grudkę ziemi, trzeba kilku miesięcy. – Spoczywający na trupim polu ludzie wracali z kościoła. Byli odświętnie ubrani, mieli przy sobie wiele rzeczy. Tutaj przy całych szkieletach znaleźliśmy głównie medaliki, ale czy były one także przy reszcie pogrzebanych osób, trudno stwierdzić. Przez wykop śmietnikowy nie byliśmy ich w stanie znaleźć, nawet wykrywaczem metali – podkreśla Siemiński.
W trakcie prac archeolodzy natrafili na gruz ceglany – prawdopodobnie pozostałości szkoły. To jedyny w Starym Gaju budynek o ceglanej konstrukcji.
Szczątki ofiar wydobyte ze zbiorowej mogiły w Starym Gaju zostaną pochowane 19 października w południe na cmentarzu w Sokole. Stanie też tam specjalny pomnik.
Takich miejsc na Ukrainie, gdzie w nieodkrytych, zbiorowych mogiłach spoczywają Polacy, jest znacznie więcej, a pojedyncze groby są już praktycznie niepoliczalne. Jednym z nich może być Sucha Łoza. – Być może leży tam kilkanaście lub kilkadziesiąt osób. Zamordowano ich w trakcie ucieczki i pochowano w miejscu, gdzie upadli. Dziś szukanie tych miejsc opiera się głównie na relacjach świadków i trochę na zasadzie szczęścia – kwituje Michał Siemiński.